Znikał z domu coraz częściej i na coraz dłużej. Nikogo nie martwiło, gdzie jest, czy jest głodny, czy jest chory, czy w ogóle żyje.
N ie od razu zauważyłam, że jest głuchoniemy. Gdy Inocenty pojawił się w naszej wiosce Ntamugenga w Kongu w lipcu 2010 roku, zobaczyłam przede wszystkim jego przesympatyczny uśmiech i bystre spojrzenie. Miał wtedy 8 lat. Jego historia wstrząsnęła mną bardziej niż tutejsze wojny i grabieże.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.