Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie www.malygosc.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
O znaku, który od chrztu jest na naszej duszy, rozmowa z księdzem Jarosławem Międzybrodzkim, redaktorem naczelnym radia eM, egzorcystą.
Moi rodzice, choć pochodzili z katolickich rodzin, sami nie praktykowali. Tata był ideowym komunistą, nigdy nie czerpał żadnych korzyści z bycia partyjnym.
Mieszkam w kosowskiej wiosce Lapushnik. Właściwie teraz nazywam się Marine – to imię chrzcielne. Wcześniej byłem muzułmaninem. To znaczy tylko formalnie, bo w sercu czułem się chrześcijaninem, podobnie jak cała rodzina i jak tysiące mieszkańców Kosowa.
Moi rodzice nie ochrzcili mnie w dzieciństwie. Na początku szkoły podstawowej nie chodziłem na religię, ale ponieważ musiałem spędzać wolny czas w szatni albo w bibliotece, rodzice stwierdzili, że lepiej będzie, jeśli zostanę na katechezie.
Na temat wiary nie rozmawiało się w domu. Rodzice mieli takie poglądy, że mnie nie ochrzcili. A ja, gdy dorastałam, zaczęłam odczuwać, że czegoś mi brakuje i że nie wszystko rozumiem.
Za chrzest i inne sakramenty warto dać każdą cenę. A one są za darmo.