Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje... (Dz 25,19)
Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje... (Dz 25,19)
Bardzo to odważne – wybrać na pierwsze z czytań liturgicznych fragment, który w całości jest wypowiedzią poganina. Festus, a właściwie Porcjusz Festus, rzymski ekwita, prokurator Judei w latach 58‒62, zdaje relację ze sporu, jaki Żydzi mają z Pawłem. „O ich wierzenia”. „O jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje”. Rzymianie faktycznie patrzyli na chrześcijan jak na odrębną grupę wśród wyznających judaizm, niewiele ich obchodzącą. Dzieje Apostolskie powoli dobiegają końca, niebawem Agryppa powie do Pawła: „Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina”, Festus zaś stwierdzi, że Paweł postradał zmysły z powodu nadmiaru wiedzy. Zarówno on, jak i król wiedzą dobrze, że Paweł nie robi nic sprzecznego z prawem. Ponieważ jednak odwołał się wcześniej do Cezara, nie można go było w tym momencie uwolnić. Splot ludzkich decyzji, kluczowych wydarzeń, historycznych chwil... a w tym wszystkim głównym bohaterem nie jest ani Paweł, ani król, ani namiestnik, ani nawet cesarz. Głównym bohaterem jest i będzie już zawsze „Jezus, o którym Paweł twierdzi, że żyje”. Bo Kościół nie ma właściwie żadnej innej misji na tym świecie, żadnej innej pracy do odrobienia, jak to jedno: przekonać świat, że Jezus żyje.