Czy jechać na oazę

publikacja 21.04.2009 14:43

Zdecydowałam się jechać na oazę, chociaż nie chodzę na spotkania. Ksiądz nam to zapropnował. Dostałam kartkę, której wynika, że trzeba tam będzie sprzątać, pomagać przy obiedzie, nie wolno używać komórek. Czy to obóz karny? Zaczynam się martwić. Czy spotkam tam fajne dziewczyny i chłopaków? Niepewna

Pamiętam oazy sprzed lat i to były cudowne i niezwykłe wakacje! Gdzie jest
młodość, tam jest i zauroczenie, spojrzenia, wzdychania, radość i śmiech itd. Program jest jasny. Ale równie jasne, będzie czas wolny.
No chyba nie boisz się pracy. Na przykład na jednej oazie obowiązkiem uczestników było też zmywanie, obieranie warzyw itd. Grupy to uwielbiały, gdyż przecież każda taka praca wykonywana w miłym i wesołym towarzystwie to tylko okazja to żartów! Pamiętam, że gdy wracałam z oazy, to przede
wszystkim byłam rozśpiewana, bo jest tam mnóstwo śpiewu, zawsze jest ktoś z gitarą lub jest kilka gitar.
Każdego dnia czekaliśmy na pogodne wieczorki, które odbywały się najczęściej przy ognisku, a podczas deszczu w dużej sali- ile tam było śmiechu, zabawy!
No, ale wiadomo, że wiele zależy od prowadzących. Jest wstawanie o określonej porze, modlitwy poranne, śniadanie, praca w grupach nad Pismem Świętym, to się często odbywa gdzieś w plenerze, na łąkach polanach, zależnie od pogody. Są codzienne msze, są godziny śpiewu, rozważania, świadectwa, dyskusje. ...
W czasach, które pamiętam, nie było komórek, nawet telefony stacjonaerne nie działały, więc nie było problemu.
Moim zdaniem warto zaryzykowac, to tylko 2 tygodnie. A są osoby, które trafią na ciekawych i mądrych animatorów i wtedy wiążą się z oazą na całe lata. Najwspanialsze małżeństwa wywodzą się własnie z ruchu oazowego. Dlatego spróbuj, chociaż nie mogę ręczeć, że będziesz zadowolona.
Pamiętam mecze siatkówki, piłki noznej, ale to już potem zależy od prowadzących. Pisze do mnie taki zapalony oazowicz, student I roku- może on napisze kilka uwag, może ktoś inny? Jedno jest pewne, że w dzisiejszych czasach spotka się tam lepszą młodzież niż na różnych obozach...
Boisz się, że się zmęczysz obieraniem? Czy Ty masz pojęcie, jakie to wesołe zajęcie, gdy obok jest koleżanka i kolega?
Czy słyszałaś o słynnej miejscowości we Francji- Taize? Jesli nie, wpisz w google. Tam przyjeżdża młodzież z całego swiata. Wierząca i poszukująca. Nie ma tam żadnej obsługi. Uczestnicy robią wszystko! Pamiętam, jak dziewczyna wróciła z pierwszego wyjazdu. Takie zmywanie naczyń w
grupie z Amerykanami, Szwedami, Włochami, Hiszpanami, gdzie na koniec wszyscy lali się wodą z
węża, bo było gorąco, robili zdjęcia- to jest radosne przeżycie...Był czas na modlitwę, na studiowanie Pisma Świętego, na słynne śpiewy, był też czas wolny, czas zabaw...nie ma młodzieży bez zabawy. Ale wszystko zalezy od tego, co kto rozumie pod pojęciem zabawy.
Oczywiście, to musi być Twoja decyzja, bo znam już takie dziewczyny, które by się na tego typu wyjazdy nie nadawały.


Więcej listów:


















zadaj pytanie...