Moja ofiara

publikacja 06.03.2007 16:19

Choruję od kilku lat. Nie jest to coś bardzo poważnego, ale dokuczliwe bóle. Jestem pod opieką lekarzy. Ostatnio zaczęłam mój ból ofiarować za tych, którzy błądzą. Może chociaż jedenu człowiekowi pomogę? Nastolatka

Pomysł, by ból oddać w intencji błądzących jest bardzo dobry.
Poznałam przed laty kardynała Karola Wojtyłę osobiście. On był bardzo czuły wobec ludzi chorych. Zawsze miał dla nich czas. W swojej diecezji organizował wyjazdowe rekolekcje dla chorych, organizował dla nich pomoc studentów, odwiedzał ich, rozmawiał, podnosił na duchu. W tamtym czasie
moja teściowa była starszliwie chora i wytrzymywała to cierpienie między innymi dzięki opiece duchowej Kardynała Wojtyły. On odwiedzał wielu takich chorych, zebrałaby się spora armia. Myślę, że ich pełne wdzięczoności modlitwy doprowadziły go potem tak wysoko i dodawały siły w trudnym
czasie. Piszę Ci o tym dlatego, byś wiedziała, że najmądrzejsi uważają chorych za wielką siłę i skarb Kościoła. Wiele o tym czytałam i znam kilka bardzo chorych osób, które z wielką pogodą ducha znoszą ból, nie narzekają, nocne wstawanie ofiarują w intencji dusz w czyścu cierpiących.
Dlatego cieszę się, że dochodzisz do tej grupy "wybranych", lecz zgadzaj się na wszelkie rodzaje leczenia. Pamiętasz, jak cierpliwie wracał do kliniki Jan Paweł II i jak ufał lekarzom? Powodzenia w Twojej misji!
W różnych intencjach mozna też ofiarować zmartwienia i kłopoty.


Więcej listów:






















zadaj pytanie...