Życie bez ślubu

publikacja 23.09.2008 21:00

Siostra żyje bez ślubu z chłopakiem. Moje pytania kiedy się pobiorą, puszcza mimo uszu. Babcia nie chce psuć sobie z nią relacji, rodzice przechodzą różne etapy i w sumie nic nie robią. Tylko ja się tym zamartwiam... Zmartwiona

Możesz być jedyną uczciwą i szczerą osobą, która podczas różnych spotkań za każdym razem zapyta, czy wyznaczyli już datę ślubu, czy go planują, czy mają poważne plany na przyszłość.
Poszukaj baśni Andersena "Nowe sztaty cesarza", koniecznie. Mam wrażenie, że obecnie większość dorosłych zachowuje się jak dworzanie króla. Udają, że tak jest lepiej- życie na próbę, życie bez Boga. Szukają przeróżnych usprawiedliwień. W takiej sytuacji warto, by znalazło się to przysłowiowe dziecko, które powie prawdę, że siostra odcina się od Boga i Kościoła. Reszta rodziny stchórzyła i zachowuje się jak dworzanie baśniowego króla.
Teraz inna sprawa- siostra zrezygnowała z życia sakramentalnego. Ślub to nie jest kontrakt, to nie jest jakieś zabezpieczenie, ale to sakrament, czyli widzialny znak niewidzialnej łaski. Widocznie Bóg nie zajmuje w życiu siostry zbyt ważnego miejsca. Powstaje pytanie, czy ona jest praktykującą katoliczką, czy regularnie przystępowała do Komunii, czy regularnie chodzi do kościoła. Może już dawno się od Boga odsunęła? A skoro tak, to po prostu ślub nie ma dla niej znaczenia. Bo ślub to zaproszenie do swojego małżeństwa Pana Boga. A widocznie oni nie chcą tego. Pozostaje pytanie, dlaczego rodzina ma naciskać na młodych? Czy dlatego, by żyli w zgodzie z Bożymi prawami, blisko Boga i Kościoła, czy mają na nich naciskać dlatego, by spełnili pewną tradycję, jaką w naszym społeczeństwie jest ślub kościelny? Wielu Polaków tak bowiem podchodzi do wiary- jak do tradycji, zgodnie z którą jest chrzest, komunia, bierzmowanie, ślub i pogrzeb. Ale pomiędzy tymi etapami nie ma czasu dla Boga i dla Kościoła.
Problem, który poruszasz, jest teraz powszechny. Twoje oburzenie jest słuszne. Ale tylko wtedy, gdy spogląda się na tę sprawę od strony wiary. Bo jeśli młodzi wiarę stracili, to nie bardzo wiem, czy ten ślub jest aż tak potrzebny.
Oczywiście, namawia się nawet oziębłych religijnie młodych, by brali ślub kościelny. Bo wiadomo, że gdy trwoga to do Boga i rodziny naciskają na ślub, by młodym zostawić otwartą drogę do Boga. Księża udzielają slubu kościelnego nawet tym parom, po których widać, że nie bardzo są blisko Kościoła. No, ale to samo jest przy dzieciach komunijnych, już to chyba widziałaś.
Nie potrafię Ci pomóc. Ale sądzę, że jedyna słuszna droga to stawianie pytań. Dobrze oceniłaś, że jest to wielki lęk przed odpowiedzialnością. A obecne pokolenie 25-30 latków bardzo się boi odpowiedzialności, nie potrafią zmagać się z trudnościami, w razie kryzysu wolą sie wycofać.
Znam jednak przypadki, że rodzina tak męczyła młodych, aż w końcu ustępowali i brali ślub.
Jeśli chcesz, to męcz i pytaj, ale nie tylko o ślub, tylko po prostu, czy odeszła do Kościoła, od Boga i wiary. Odpowiedź, że ktoś jest wierzący, ale niepraktykujący jest niepoważna. Ale to może być i tak, że siostra utraciła łaskę wiary. O przywrócenie tej łaski można się modlić.
Przpomnij sobie przypowieść o Synu Marnotrawnym. Jego ojciec nie szukał syna, tylko- kochając go- czekał na niego.



Więcej listów:






















zadaj pytanie...