Nakaz wyjścia

publikacja 26.07.2007 15:50

Rodzice narzekają, że nigdzie nie wychodzę, a ja nie lubię. Nie ciągną mnie wypady "na miasto", najwyżej mogę iść do kościoła, z koleżanką na dwór. Czy to źle? Zmartwiona

To nie jest - oczywiście- nic złego. Są osoby będące domatorami. Jeśli nie lubisz wychodzić, to nie wychodź. Tylko nie trzeba się też bać świata i wszędzie widzieć zło i niebezpieczeństwo. Rodzice mogą się obawiać, że wyrośniesz na dziwaczkę, na osobę samotną i niezbyt szczęśliwą. Człowiek jest istotą społeczną, lubi być wśród ludzi. Znam jednak osoby będące domatorami. Są chwile, że czują się one samotne. Dlatego byloby dobrze, gdybyś gdzieś szukała dziewczyn podobnych do Ciebie, gdybyś brała udział w jakiś spotkaniach, może coŚ w parafii, może schola, oaza, może dni skupienia. Nie jest nic złego w byciu domatorem. Ale nie masz być zalękniona, nieufna, widząca wokól tyle zła i niebezpieczeństw.

Rodzicom powiedz, że źle się czujesz wśród wrzaskliwych koleżanek, że nie podoba Ci się ich zachowanie, tematy rozmów. Oczywiście, o ile tak jest. Bo może Ty się boisz iść na spotkania, bo myślisz, że tam sie dzieje coś złego. A wcale tak nie musi być. Może warto raz spróbować spotkać sie z
koleżankami, pochodzić po sklepach, iść na lody, pośmiać się, czasami gadać jakieś głupoty. Pan Jezus też potrafił się bawić. Przecież był na weselu, przecież zamienił wodę w wino, by ludzie mogli się bawić! Nie trzeba być cały czas poważnym. Zabawa, radość to samo dobro.
Ale mimo mojego gadania możesz być po prostu cichą osobą, która lepiej się czuje w domu. A to takie ważne, by się dobrze czuć. W domu lub wśród ludzi. Rodzicom trzeba mówić prawdę, że się czegoś nie lubi, nie chce. Nie da się kogoś uszczęśliwić na siłę.



Więcej listów:





















zadaj pytanie...