Jak się pozbyłam neśmiałości..

publikacja 19.05.2009 19:00

Czytam listy o nieśmialości. Sama do niedawna zmagałam się z tym problemem. Dlatego postanowiłam napisac, bo może moje doświadczenie komuś pomoże.. 15-latka

Mam 15 lat, i w zasadzie przez całe życie byłam bardzo nieśmiałą, zamkniętą w sobie dziewczynką. W przedszkolu, a później w podstawówce, zawsze bawiłam się sama i nigdy nie miałam odwagi, by pierwsza do kogoś zagadać. W 5 klasie trochę się przełamałam, zyskałam dobrą koleżankę.
Później miałam 13 lat i musiałam pójść do gimnazjum. Wylądowałam w jednej klasie z moją dobrą koleżanką z podstawówki. Byłam wtedy strasznie pewna siebie- zaczynałam nową szkołę z kumpelą, i miałam trochę przewagi nad resztą klasy, bo przynajmniej tę jedną osobę znałam. Okazało się jednak, że 'przyjaciółka' po prostu miała mnie w nosie i zostawiła przy najbliższej okazji. W taki sposób znowu zostałam sama. Czułam się tak, jak niektórzy z Was- wydawało mi się, że już nikomu na mnie nie zależy, że nikt mnie nie lubi, że jestem gorsza od innych. Panicznie bałam się nawiązywać jakiekolwiek znajomości. W ten sposób przeżyłam prawie całą 1 klasę gimnazjum- byłam kompletnie sama, bez
żadnych koleżanek, ani w szkole, ani poza nią. Mniej więcej w maju tamtego roku coś zaczęło we mnie pękać. 'Podczepiłam się' do paczki trzech dziewczyn, z którymi kolegowała się moja była przyjaciółka. Na początku było mi bardzo, bardzo trudno. Wydawało mi się, że nikt nie zwraca na mnie uwagi. Gdy byłam w towarzystwie, tylko słuchałam, w ogóle się nie odzywając. Musiałam cierpliwie czekać, aż tamte dziewczyny mnie zaakceptują. We wrześniu postanowiłam zrobić drastyczny krok- postanowiłam usiąść z jedną dziewczyną, która podobnie jak ja, była samotna i nieśmiała.
Powoli, bardzo powoli wciągałam ją do tamtej paczki. Było strasznie ciężko, bo musiałam sama się przełamać, by zabiegać o kontakty z tamtymi koleżankami. Ale było warto. Później każda miła rozmowa, przyjacielski uścisk, każdy komplement z ich strony były dla mnie nagrodą za przełamanie swojej nieśmiałości. Zyskałam cztery wspaniałe koleżanki. Później dołączyłam do internetowego forum o moim ulubionym zespole- poznałam tam kilkoro ludzi, niektórych o parę lat starszych ode mnie.
To też pomogło mi się odważyć, by zagadywać, nawiązywać nowe kontakty. Później jeszcze, podczas wizyty rodziców u znajomych w małej miejscowości, zagadała do mnie tamtejsza dziewczyna. Coś po raz kolejny we mnie pękło. Pomyślałam: czemu nie? Czemu by nie zacząć z nią rozmawiać?. Kilka chwil później siedziałyśmy na ławce i gadałyśmy, jakbyśmy znały się od lat. Po dawnej nieśmiałości nie zostało ani śladu.
Chcę wszystkich Was, nieśmiałych i niepewnych siebie, pocieszyć- to naprawdę mija z wiekiem! Tylko trzeba raz przełamać się, by zrobić coś, na co dotąd nie miało się odwagi- a potem będzie z górki!


Więcej listów:





















zadaj pytanie...