Za kochani w koniach

Adam Śliwa

|

MGN 06/2011

publikacja 06.05.2011 09:05

Śpią na stojąco, jedzą mało, ale często. Są eleganckie, wrażliwe i chętnie przyjaźnią się z ludźmi

Przez wieki służyły człowiekowi. Do podróżowania, do pracy w polu. Dzięki nim sławę zdobywali rycerze, husarzy, szwoleżerowie i ułani. Dziś noszą na swym grzbiecie dzieci i dorosłych. Dla relaksu, ale i dla zdrowia. O koniach opowiedział „Małemu Gościowi” Mikołaj Rey, harcerski kawalerzysta, instruktor i właściciel klubu jeździeckiego „Szarża” w Bolęcinie, niedaleko Krakowa.

PRZYSMAKI I PRZYZWYCZAJENIA
Wchodzimy do stajni. Wesołe rżenie koni słychać już z daleka. Wokół roznosi się ich charakterystyczny zapach. Idziemy środkiem. Zaciekawione, wystawiają duże głowy znad boksów. Każdy jest inny. – Wśród koni mamy kilka podstawowych maści – tłumaczy pan Mikołaj. – Maść gniada to koń brązowy z czarną grzywą i ogonem. Maść kasztanową ma koń cały brązowy a o koniu czarnym mówimy, że ma maść karą. – I jeszcze maść siwa – dodaje pan Rey – czyli koń biały albo szary. W końskiej rodzinie można też spotkać konie łaciate zwane srokatymi. W jednym z boksów jest pusto. Mamy okazję zajrzeć do mieszkania konia. Podłoga wyłożona słomą, na ścianie żłób na owies, a obok duża kostka soli. Tym smakołykiem koń uzupełnia potrzebne minerały. Świeżą wodę popij a z… automatu. Dosłownie. Bo w stajniach pana Reya konie naciskają nosem tak zwane poidło i woda sama leci. Prosto do paszczy. Konie nie jedzą dużo, ale lubią jeść często. Ich żołądki mają zaledwie ok. 15 litrów pojemności. Taka krowa na przykład w swoim brzuchu mieści aż 300 litrów. Przysmakiem rumaków jest siano, czasem świeża trawa i zboża. I przede wszystkim owies. Czasem jeszcze podjadają musli, czyli płatki owsiane i owoce. Śpią tylko cztery godziny na dobę. Co wcale nie oznacza, pozycji leżącej, bo koń podczas snu... stoi. Ale zdarza się, przede wszystkim wtedy gdy konie czują się bezpiecznie, że kładą się na ziemi.

W KONTAKCIE Z KONIEM
Pan Mikołaj dość późno zaczął swoją przygodę z jeździectwem. – Byłem już w liceum, kiedy babcia zaprowadziła mnie do stadniny – opowiada. – Właściwie od razu zakochałem się w koniach. Harcerstwo, do którego należałem, chciałem połączyć z pasją do koni. I udało się – powstała jedna z pierwszych w Polsce konnych drużyn harcerskich. Niestety, żadna stadnina nie była tym zainteresowana, więc po jakimś czasie założyłem własną – wspomina Mikołaj Rey. – Pierwszym moim koniem była Waleria. Dziś ma już 32 lata i trochę choruje, ale dzielnie się trzyma. Konna drużyna harcerska założona przez pana Reya nawiązywała do tradycji kawalerii konnej, więc przyjęła imię 8. Pułku Ułanów. Dlaczego 8. pułk? – Mój dziadek i jego brat walczyli w 1920 roku z bolszewikami właśnie w tym pułku – tłumaczy pan Mikołaj. – Wuj Kornel Krzeczunowicz był jego dowódcą, a ja pochodzę z Krakowa, gdzie przed wojną 8. pułk stacjonował – dodaje gospodarz. Dziadek pana Mikołaja prowadził stadninę na Ukrainie, więc to zamiłowanie w rodzinie zostało. Dziś końmi zajmują się też żona i córka, czyli tradycja jest przekazywana. Konna drużyna harcerska już nie istnieje, ale pan Mikołaj wciąż prowadzi lekcje władania szablą i lancą na koniu, jak przystało na kawalerzystę. Ludzie pytają, ile trzeba jeździć, żeby się nauczyć. – Uczymy się przez całe życie – mówi pan Mikołaj. – Najważniejsza jest systematyczność i dobry kontakt z koniem. Koń nie może stać się tylko narzędziem sportowym. Na pewno warto próbować i… zakochać się w koniach.

Jak osiodłać konia?
Podchodząc do konia, trzeba go uprzedzić, żeby się nie przestraszył. Najlepiej wymówić jego imię i podejść spokojnie, ale zdecydowanie. Zwierzę wyczuwa nasz strach. Nie należy podchodzić do konia od tyłu, bo koń broni się, kopiąc do tyłu nogami.

☻ Najpierw czyścimy konia szczotką i zgrzebłem, czyli specjalnym grzebieniem.

☻ Potem zaczynamy siodłanie. Zawsze z lewej strony. Jeżeli koń jest przywiązany, zaczynamy od siodła. Na grzbiet kładziemy czaprak, czyli poduszkę albo koc znajdujący się pod siodłem. Przysuwamy go jak najbliżej kłębu, czyli wystającego miejsca za szyją konia.

☻ Siodło kładziemy tak samo jak czaprak. Popręg (najgrubszy pasek) przekładamy pod brzuchem konia i zapinamy niezbyt mocno do siodła pod specjalną skórzaną osłoną.

☻ Następnie na końską szyję zakładamy wodze. Do paszczy konia trzeba włożyć metalową część, zwaną wędzidłem. To chyba najtrudniejsza część siodłania. Dłuższy pasek zakładamy za uszy konia. Trzeba pamiętać, żeby spod paska wyciągnąć grzywkę. Koń ma ładnie wyglądać. Pasek przechodzący pod gardłem powinien być zapięty na tyle lekko, żeby można było włożyć tam rękę.

☻ Strzemiona regulujemy do swojego wzrostu, zapinamy mocniej popręg i gotowe. Można wsiadać na konia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.