Co chciałbym w niebie na „dzień dobry” usłyszeć od Pana Boga?
Tomasz Adamek
bokserski mistrz świata federacji WBC
fot. HENRYK PRZONDZIONO
Tomasz Adamek
bokserski mistrz świata federacji WBC
Chciałbym być zbawiony i pierwsze słowa, jakie chciałbym usłyszeć od Pana Boga, to: „Tomaszu, wejdź do mojego królestwa”. Do tego całe życie dążę.
Wierzę, że najważniejsza jest modlitwa, bo ona przemienia nasze serca i ma wpływ na to, jak żyjemy, a dalej, na nasze życie wieczne.
Staram się przekazywać to moim dzieciom. Nie chciałbym zbyt długo cierpieć w czyśćcu, ale jak najprędzej chciałbym móc przyjść do nieba i usłyszeć te słowa: „Synu, wejdź”.
Dorota Gawryluk
dziennikarka TVP
fot. SE / EAST NEWS / WOJCIECH TRACZYK
Dorota Gawryluk
dziennikarka TVP
Przede wszystkim, zanim Pan Bóg mi cokolwiek powie, chciałabym Go tam spotkać. A jeśli już tak się stanie, to na powitanie chciałabym usłyszeć: „Jestem z ciebie dumny”.
Na razie chyba jeszcze nie mógłby tak powiedzieć, ale mam nadzieję, że zbliżę się do tego, że w końcu wyjdzie tak, że Pan Bóg będzie mógł mi tak powiedzieć.
Bogdan Sadowski
Zastępca redaktora naczelnego w redakcji programów katolickich TVP
fot. PAT / I. SOBIESZCZUK
Bogdan Sadowski
Zastępca redaktora naczelnego w redakcji programów katolickich TVP
Co chciałbym w niebie na „dzień dobry” usłyszeć od Pana Boga?
Kiedy usłyszałem to pytanie, to wyobraziłem sobie, że chciałbym tylko jedną rzecz usłyszeć: „Chodź tutaj”. Nic więcej nie potrzeba. Nawet nie patrzyłbym, gdzie by to było. Może być nawet w przedpokoju, albo w spiżarni, czy w innym schowku.
Byleby to było niebo. I nawet sobie myślę, że nie zazdrościłbym tym, którzy zajmują tam jakieś pałace i apartamenty, bo pewnie i tacy tam będą, ale tylko to chciałbym usłyszeć.
Mam wielkie nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego i nie liczę na to, że potrafię coś w życiu zrobić, czym bym sobie na niebo zasłużył. Jestem przekonany, ufam Panu Bogu, że mimo wszystkich moich grzechów, błędów, niewierności wobec Niego jednak mimo wszystko powie: „Chodź tutaj”.
Szymon Hołownia
dziennikarz „Rzeczpospolitej”
fot. MAREK PIEKARA
Szymon Hołownia
dziennikarz „Rzeczpospolitej”
Mam nadzieję, że kiedy wreszcie po wielu bojach i zmaganiach uda mi się dotrzeć do nie- ba, zobaczę Boży uśmiech i usłyszę tylko jedno słowo: „Nareszcie...”. Każdy chrześcijanin, więc i ja też, tęskni za niebem. Wiem, że mam tam bardzo wielu bliskich ludzi.
Mojego starszego brata Andrzeja, moją zmarłą babcię, moją przyjaciółkę Monikę, która zginęła w wypadku pół roku temu. Codziennie rozmawiam też z „moimi” świętymi: ze święta Faustyną, z którą przyjaźnię się od wielu lat, ze świętym Piotrem czy – od niedawna – z Janem Pawłem II.
Czasami proszę ich o pomoc w konkretnych sprawach (świętą Faustynę, która w zakonie zajmowała się między innymi gotowaniem prosiłem ostatnio – wstyd się przy- znać – by pomogła mi w zaprojektowania kuchni w moim nowym domu).
Ale najważniejsze jest co innego – silne przekonanie, że wszyscy oni czekają tam na mnie i próbują pomagać mi, żebym nie skręcił z tej drogi w jakieś krzaki.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.