Drugie narodziny

Gabriela Szulik

|

MGN 01/2010

publikacja 16.12.2009 09:33

Miała sześć lat. Niewiele pamięta z tamtego czasu. Tylko izolatkę szpitalną i to, że kiedy dotykała głowy, wypadały jej włosy.

Drugie narodziny fot. JAKUB SZYMCZUK

Ola jako pierwsza w Polsce dostała szpik 25 lat temu – tak zaczynały się miesiąc temu, w sobotę 28 listopada, niemal wszystkie wiadomości. Pani Aleksandra Przybylska – wtedy ciężko chora sześciolatka – miała szczęście. W rodzinie znaleziono dla niej dawcę szpiku. Uratowała ją Kasia, młodsza siostra.

BOCIAN I ŻABA
Do warszawskiego szpitala na Szaserów pojechali wszyscy. Mama, tata i dwie córki: sześcioletnia Ola i trzyletnia Kasia. Właściwie zamieszkali w szpitalu. Przy Kasi na oddziale szpitalnym była mama. Z Olą w izolatce przez cały czas był tata. – Ja tego w ogóle nie pamiętam – wspomina pani Aleksandra. – Pamiętam to tak, jakbym była wtedy całkiem sama. Nie pamiętam właściwie tego, że chorowałam, nie pamiętam żadnego bólu. Ale to, że nie pamiętam, nie znaczy, że tego nie było – dodaje. – Może dlatego moja pamięć to zatarła, bo to był bardzo trudny czas i dla mnie, i dla moich rodziców? – zastanawia się. – Byłam przecież bliska śmierci. Gdyby nie ci wszyscy ludzie, moi rodzice, moja siostra, pan profesor Jędrzejczak i jego zespół, to nie rozmawiałabym z panią teraz. To były moje drugie narodziny – tak, jakbym teraz miała 25 lat. – Pamiętam podczas którejś wizyty kontrolnej pan profesor pokazał mi plakat. Bocian trzymał w dziobie żabę, a ona trzymała go za gardło i do tego napis: „Pamiętaj, nigdy się nie poddawaj”. To bardzo ważne. O siebie, o swoje zdrowie, o swoje życie trzeba walczyć do końca.

60 TRANSFUZJI
Ola nie chorowała na białaczkę. Od urodzenia była chora na niedokrwistość aplastyczną. – Polegało to na tym – tłumaczy pani Aleksandra – że mój szpik nie produkował czerwonych krwinek. Mała Ola żyła tylko dzięki transfuzjom. Miała ich 60. Ale przecież nie można bez końca przetaczać krwi. Dziewczynka była coraz bardziej wycieńczona. Ważyła zaledwie 18 kilo. Lekarze coraz częściej mówili, że konieczny jest przeszczep szpiku. – I tak się cudownie stało, że kiedy miałam trzy lata urodziła się moja siostra... – pani Ola wzruszona milknie na chwilę. – Kiedy Kasia miała 3 lata – opowiada dalej – zdecydowano, że młodsza siostra może dać mi swój szpik. Jakieś trzy lata temu, w Wigilię po raz pierwszy podziękowałam Kasi za to, że jest – wspomina pani Ola. – Bo gdyby nie ona... nie byłoby mnie... I właściwie to tylko więzy krwi je łączą. – Poza tym bardzo różnimy się z siostrą – uśmiecha się pani Aleksandra. – I wyglądem, i temperamentem. Wcale nie jesteśmy do siebie podobne. Moja siostra jest bardziej energiczna, bardziej towarzyska, bardziej rozmowna.

KRWINKI POD CHOINKĘ
Minęło 25 lat, a pani Oli wciąż trudno o tym mówić. Co chwila łamie się jej głos. – Mogę sobie tylko wyobrazić, co czuli wtedy rodzice – mówi. – Najpierw straszny lęk, potem nadzieja, że może się uda... Tata w tym czasie osiwiał całkowicie, a miał dopiero 33 lata. No i wreszcie radość, gdy niespełna miesiąc po przeszczepie, tuż przed Wigilią 1984 roku pojawiły się u małej Oli pierwsze czerwone krwinki. Podobno profesor Jędrzejczak biegł przez korytarz szpitalny z wynikami w ręku, jakby chciał o tym cały świat poinformować. W Wigilię było już 10 krwinek, a przez święta pojawiło się ich aż 150. Z dnia na dzień było coraz lepiej. Dziś pani Aleksandra nie zażywa żadnych leków. Skończyła studia pedagogiczne. Pracuje w domu pomocy społecznej. Schorowanym ludziom organizuje wolny czas. Razem rozwiązują krzyżówki, czytają gazety, po prostu rozmawiają. – Udało mi się znaleźć taką pracę jak chciałam – mówi. – Z ludźmi – dodaje. Jest szczęśliwa. – To wszystko jest dla mnie wielkim darem... – pani Ola zamyśla się na chwilę. – Może to zabrzmi jak pycha z mojej strony, ale Pan Bóg dał mi chyba jakąś misję do wypełnienia. Naprawdę, tak to czuję... Chciałabym życiem, które dostałam, dzielić się z innymi. Chciałabym być po prostu dobra.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.