Bitwa o wszystko - 325 rocznica bitwy pod Wiedniem

Franciszek Kucharczak

|

MGN 09/2008

publikacja 07.03.2012 16:53

Wielki wezyr Kara Mustafa był pewien siebie. Przywiódł pod Wiedeń największą armię, jaką wystawiła Turcja. Kilka miesięcy później sułtan kazał udusić go zielonym sznurem. To była kara za klęskę.

Bitwa o wszystko - 325 rocznica bitwy pod Wiedniem JÓZEF BRANDT, BITWA POD WIEDNIEM

Wiedeń był silną twierdzą, ale po dwóch miesiącach walki z wielokrotnie liczniejszym wojskiem tureckim obrońcy byli u kresu wytrzymałości. Nieustanne szturmy uszczupliły ich liczbę z 18 tysięcy do 5 tysięcy. Napastnicy zdobywali kolejne umocnienia i ryli podkopy. Lada dzień stolica Austrii musiała paść. Ale co wtedy stałoby się z chrześcijaństwem? Droga islamu do Rzymu byłaby już bardzo krótka. A do Warszawy jeszcze krótsza. 11 września 1863 roku obrońcy Wiednia ujrzeli nad wzgórzem Kahlenberg wzbijającą się w niebo racę. Na wałach rozległ się okrzyk radości – raca oznaczała, że nadciągnęła odsiecz.

Taran ze skrzydłami
Rzeczywiście, z kilku stron do tureckiego obozu zbliżała się armia prawie 70 tysięcy Polaków, Austriaków i Niemców. Dowodzenie objął król polski Jan III Sobieski. Wojska cesarza, złożone z Austriaków i Niemców, dostały zadanie spychania Turków w kierunku Wiednia. Gdy cesarscy prowadzili już ciężkie walki, od strony lasu wyłoniły się wojska polskie. Oczy wszystkich walczących zwróciły się teraz w tamtą stronę. W oddali widać było niekończące się szeregi zbrojnych jeźdźców. Setki proporców chwiało się nad dwudziestoma tysiącami głów, bo tylu ludzi liczyło to olbrzymie zgrupowanie jazdy. W jej szeregach wyróżniała się osławiona husaria – prawdziwy taran, który nieraz już przesądzał o wynikach bitew. Sam król stał na czele jednej z husarskich chorągwi. Na jego znak pochyliły się kopie i szeregi ruszyły, stopniowo nabierając tempa. Ziemia zatrzęsła się od huku kopyt. Zaczęła się jedna z największych szarż w historii świata.

Największa szarża
Drogę szarżującym zastąpiły oddziały elitarnej kawalerii sipahów. Daremnie. Husaria zmiotła ich w okamgnieniu i nie zatrzymując się, runęła ku tureckim namiotom. Turków ogarnęła panika. Nie minęło pół godziny, gdy po ponad stutysięcznej armii tureckiej na placu boju zostały żałosne szczątki. Gdyby nie nadchodzący zmrok, niewielu zdołałoby umknąć. W ręce zwycięzców wpadły nieprzebrane dobra. Jeszcze tego wieczora król Sobieski wszedł do namiotów wielkiego wezyra Kara Mustafy, które były – jak napisze do żony – „tak obszerne, jako Warszawa albo Lwów w murach”. Polski monarcha natychmiast wysłał list do papieża. „Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył!” – napisał. Bitwa zmieniła bieg historii. Od klęski pod Wiedniem Turcja zakończyła podboje i przestała być zagrożeniem dla chrześcijaństwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.