Polskie ręce Pana Boga

Beata Zajączkowska

|

MGN 03/2009

publikacja 16.02.2009 15:07

Zamiast kupić sobie kawałek trzciny cukrowej, polskie dzieci odkładały grosiki na remont waszej szkoły – nauczyciel tłumaczy przejętym uczniom. – Nowy rok szkolny zaczynacie w najpiękniejszej szkole w okolicy.

Polskie ręce Pana Boga Plakaty i balony „małogościowe” udekorowały wyremontowana szkołę fot. Beata Zajączkowska

Dzięki czytelnikom „Małego Gościa”, a właściwie dzięki uczestnikom nabożeństw różańcowych pod hasłem „Uratuj grzesznika – remontuj szkołę” udało się wyremontować całą szkołę w Rwandzie. Przypomnijmy: Misjonarz ksiądz Ryszard Kusy, marianin, proboszcz parafii w Nyakinamie prosił polskie dzieci o pomoc w remoncie kilku klas. Czytelnicy „Małego Gościa” nie zawiedli. W październiku 2007 roku odmawiając różaniec w swoich parafialnych kościołach, modlili się w intencji dzieci w Rwandzie i przynosili symboliczne grosze na remont ich szkoły. W całej Polsce zebrali ponad 88 tysięcy złotych. Wprawdzie remont trwał o rok dłużej niż planował misjonarz, ale udało się odnowić całą szkołę: naprawiono podłogi przypominające wyboistą drogę, dach, odmalowano 18 klas, zakupiono mapy i globusy. No i wstawiono normalne okna. Przedtem światło do sal lekcyjnych wpadało przez ułożone na przemian cegły i dzieci uczyły się w półmroku. – Dzięki pomocy Polaków mali Rwandyjczycy mają teraz jaśniej w klasach, jaśniej w głowach i słoneczniej w sercach – mówi misjonarz ks. Ryszard. W styczniu rwandyjskie dzieci w parafii Nyakinama rozpoczęły naukę w wyremontowanej szkole.

Święto dzięki Polakom
Od rana słyszę rytmiczny głos bębnów i powtarzanych piosenek. Rwandyjczycy śpiewają o otwartych sercach i pomocnych dłoniach czytelników „Małego Gościa”. Echo niesie po wzgórzach słowa: „Imana ibarinde” (Niech Bóg wam błogosławi). Trwają przygotowania do wielkiego święta, które ma być podziękowaniem dla każdego, kto choćby grosikiem przyczynił się do wyremontowania szkoły podstawowej w Nyakinamie. Na uroczystość przyszli wszyscy uczniowie. Dziewczynki w obowiązkowych błękitnych mundurkach, chłopcy w brązowych. Oprócz nauczycieli, są też przedstawiciele władz oświatowych, lokalnego samorządu i policji. Dobiega południe. Jest połowa stycznia a tu słońce praży niemiłosiernie. Już z daleka dostrzegam dachy budynków szkoły. Ich błękit odcina się od wznoszących się na horyzoncie wulkanów. Dookoła bananowe gaje i chaty z gliny. Kilkoro dzieci zajada ze smakiem kawałek trzciny cukrowej. Dla wielu to jedyny obiad. Dopiero wieczorem, jeśli dobrze pójdzie, zjedzą pierwszy posiłek: fasolę lub gotowane banany. Dlatego nauczyciel mówiący podczas uroczystości otwarcia wyremontowanej szkoły o polskich dzieciach rezygnujących z trzciny cukrowej wiedział, co mówi. Bo to chyba jedno z największych wyrzeczeń dla tamtych dzieci.

„Małogościowe” skarby
W Rwandzie rok szkolny zaczyna się w styczniu. Ale nie dla wszystkich. Wiele dzieci zapłaciło wprawdzie czesne, ale nie stać ich na przybory szkolne. Dlatego komplety zeszytów i długopisy ofiarowane uczniom przez redakcję „Małego Gościa” są prawdziwymi skarbami. Dzięki temu w tym roku wszyscy zaczną naukę. Nie dziwi, więc, że przepychają się łokciami. Każdy chce być pierwszy. A nuż dla kogoś zabraknie? Przecież uczniów jest prawie tysiąc trzystu. Nauczyciele też otrzymują symboliczne prezenty. Za kilka dni jeden z nich dumnie przechadza się główną ulicą wioski w koszulce z napisem „Mały Gość zmienia ludzi w aniołki”. Jak na afrykańskie święto przystało, przemowy wygłaszane po francusku ciągną się w nieskończoność. Nauczyciel tłumaczy je na miejscowy język kinyaruanda. Za otwarte serca i dobroć polskich dzieci dziękowała dyrektor szkoły, Patricie Bamenyiyabo. – Nawet przed tragedią ludobójstwa w 1994 r., szkoła nigdy nie była w tak dobrym stanie – podkreślali wszyscy. Hojność Polaków była początkiem łańcucha dobra, bo dyrektor szkoły zobowiązała się wyremontować ze szkolnych funduszy szkolne toalety i słowa dotrzymała. W imieniu „małogościowych budowniczych” mówię ich rwandyjskim kolegom: „Uczcie się, miejcie dobre oceny – to będzie najlepsze podziękowanie”. Skończenie szkoły dla dzieci w Rwandzie jest jedyną szansą, by choć trochę zmienić swoje życie. Misjonarze robią wszystko, żeby dla swoich uczniów zdobyć pieniądze na opłacenie szkoły, na mundurki czy przybory szkolne. Coraz częściej wspierane są dzieci które przykładają się do nauki. Na ich świadectwie można zobaczyć, co najmniej 70 punktów na 100 możliwych do zdobycia.

Bóg wyremontował szkołę
Po kilku godzinach świętowanie dobiega końca. Wieczorem siedzę w jednej z chat. Większość z dziesięciorga jej mieszkańców to uczniowie wyremontowanej szkoły. Choć za oknem już zmrok, wciąż mają na sobie szkolne mundurki. Dla wielu to jedyne ubranie. – Polskie dzieci stały się rękami Pana Boga – mówi najstarsza z rodzeństwa. Imana yakoze (To Bóg uczynił) – mówią Rwandyjczycy, gdy spotka ich coś dobrego. Ponad rok ciągnął się remont szkoły w Nyakinamie. To między innymi dowód na to, że każdy, kto chce pomagać Rwandzie, musi być przede wszystkim... cierpliwy. Cierpliwości trzeba było, gdy mimo obietnic dyrekcji, nauczycieli i rodziców tylko kilkadziesiąt osób przyszło pomagać w remoncie szkoły. Cierpliwości trzeba było, gdy z magazynu zaczęły „znikać” cegły, a rodzice zamiast pomagać przy remoncie szkoły, przychodzili do misjonarzy z listą kolejnych próśb. Cierpliwości trzeba teraz, gdy ściany, jeszcze kilka tygodni temu jasnożółte, stają się szare od brudnych dziecięcych dłoni, a nowe mapy mają coraz bardziej poobrywane brzegi. – To jednak nas nie zniechęca – uśmiecha się ks. Kusy – ale jeszcze bardziej mobilizuje.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.