wtorek, 26 lipca, 2011

publikacja 26.07.2011 09:33

Hau, Przyjaciele!
Nasz pobyt podobno zbliża się do końca. Dzieciaki przepadają na długie godziny. Teraz już i Paulina z Jadzią poznały grupkę z wrocławskiej parafii i biegną do nich, gdy tylko mogą. Niestety, najczęściej beze mnie. Pogoda jest dla mnie idealna, bo nie ma upału. Wędruję z Panią wzdłuż brzegu morza, a często też leśnymi ścieżkami. Uwielbiam to. Wczoraj Pani jednak leżała na plaży, a ja pilnowałem. Nie pozwoliłem sobie na minutę drzemki, doskakiwałem do każdego małego yorka i straszyłem jak mogłem. Na duże psy warczałem spod parawanu, ale najpierw sprawdzałem, czy są na smyczy. W pewnej chwili ujrzałem sporą grupę młodzieży. Wyczułem nasze dziewczyny, wybiegłem z piskiem na powitanie. Zatrzymali się. I to na długo! Bo okazało się, że Pani zna ich księdza, przed laty spotkali się na jakiejś oazie. Wszyscy się rozsiedli, byłem non stop głaskany, częstowany, czyli to, co lubię najbardziej. No i po oni tyle wędrują? Możemy razem spędzać czas. Pani dostała zaproszenie na mszę, bo dzisiaj św. Anny. Podobno i ja mam iść, bo potem będzie ciekawy wieczorek, który może się bardzo przedłużyć. Nie byłem nigdy na takim pogodnym wieczorku, ale jeśli usmażą kiełbaski, to będę zadowolony. Nawet jeśli na czas mszy gdzieś mnie zamkną. Cześć, Tobi.


  • Poprzednie dni:.