poniedziałek, 4 stycznia, 2010r.

publikacja 03.01.2010 20:53

Hau, Przyjaciele!
Chyba kończą się ferie. Dzieci próbowały wczoraj wcześniej wstać, by potem nie było szoku z porannym wstawaniem. Po obiedzie wszyscy wyszli na Wilcze Doły z sankami. Michasia była zachwycona tym pomysłem. Nie wiedziała, że to prośba jej mamy, która prosiła naszą domową młodzież, by na śniegu wykończyli jej córkę. Przez Pasterkę, Sylwester nawet nasza najmłodsza mieszkanka zaczęła coraz później chodzić spać. Zmarzliśmy niesamowicie, oni się przemoczyli, a ja miałem cały zmrożony brzuch i łapy. Michasia wracała ledwo żywa, a chłopcy jej nie ciągnęli, tylko przeciwnie, wciąż zmuszali do biegu. No i efekt został osiągnięty- już po 21.00 leżałem w nogach tapczanu Pauliny, która czytała powieść Musierowicz, lecz coraz bardziej ziewała. Rano wymknąłem się na chwilę do ogrodu, a potem ukryłem w mojej budce. Bo po co drażnić domowników faktem, że ja mogę sobie smacznie spać? Cześć. Tobi.



  • Poprzednie dni:.