poniedziałek, 28 grudnia, 2009r.

publikacja 28.12.2009 13:26

Hau, Przyjaciele!
Na dworze robi się mroźno, prószy nawet śnieg. A ja raniutko tylko wybiegłem do ogrodu, by potem zakopać się w kołdrze Pauliny. Rodzice wyszli do pracy, a my zapadliśmy w zimowy sen. Około 10. obudził nas ostry dźwięk telefonu. Rozszczekałem się, Paulina wygramoliła się z pościeli i usłyszała chyba wiele pytań stawianych mocnym głosem przez tatę. "Czy pamiętamy o tym, że dzisiaj mamy urodziny? Czy sprzątamy mieszkanie? Czy Kuba był w sklepie zgodnie z umową? Czy dobra córka robi już sałatkę?" Żeby Paulina mogła zebrać myśli, zacząłem ujadać, więc obiecała tylko tacie, że za pół godziny nada pierwszy meldunek z wykonania zadań. Potem chciała wskoczyć z powrotem na tapczan, ale na to nie wyraziłem zgody. Biegałem szczekałem skomlałem, piszczałem. Dzięki temu rozeźlone nieco na mnie rodzeństwo wzięło się do pracy i przed chwilą dzwonili do mamy z życzeniami i zapraszali ją na pyszny poświątecznym urodzinowy lekki obiad, który właśnie przygotowują. Znowu próbowałem się wtrącić przez szczekanie, ale Kuba ostrzegł mnie, że ochronny czas się właśnie skończył. Było wspomnienie świętej Rodziny, była cudowna wigilijna noc, gdy mogłem mówić ludzkim głosem. Ale w święto Młodzianków w Kubie może obudzić się okrutny Herod, który bardzo krwawo rozwiązywał problemy. Z rozpieszczonym psem poradziłby sobie szybko. No tak, powlokłem się do mojej budki, by czekać na kolejne Boże Narodzenie. Chociaż podczas urodzinowego obiadu Pani z pewnością okaże mi wiele uczuć. Cześć. Tobi.



  • Poprzednie dni:.