IV niedziela Adwentu

publikacja 21.12.2009 16:52

Hau, Przyjaciele!
Dziwne są adwentowe niedziele. Zupełnie inne od pozostałych w roku niedziel. A już ta ostatnia to jakieś zawrotne tempo. Rano wszyscy wstali wcześnie zamiast się wylegiwać. Potem popędzili do kościoła, ale jakoś wcześniej, długo przed mszą, bo chcieli się spowiadać czy jakoś tak. Coś mi kiedyś Paulina tłumaczyła, ale ja jestem niereformowalny egoista, myślę głównie o sobie i mojej rodzince. Nie widzę w tym nic złego- moim zdaniem należy pilnować swojego, nie dzieli się z nikim, przepędzać obcych, dbać o własną wygodę i pełną miskę. Chociaż wcale tak nie postępuję. Na przykład w tę ostatnią niedzielę Adwentu Kuba wziął mnie do dziadka, gdzie czeka na nas coroczne wyciąganie szopki z piwnicy, odkurzanie jej, naprawianie, dodawanie nowych elementów. Szczerze mówiąc, tą pracą zajmują się Kuba i dziadek. Ja w tym czasie pomagam w kuchni w zjadaniu różnych resztek. A gdy wróciliśmy późnym popołudniem do domu, to poczułem nowe zapachy! Rodzina była na zakupach. Miałem dziwne przeczucie, że gdzieś w mieszkaniu są moje ulubione prasowane kości. Zacząłem węszyć i już po chwili szczekałem przed szafą w pokoju rodziców. Kompletnie nie rozumiem, co śmiesznego jest w tym, że znalazłem moje kości. One z pewnością są dla mnie, gdyż nikt inny ich nie je. No i z czego tu się śmiać? Co za ludzie! I jeszcze nawet przez telefon opowiadali, że "Tobi , spryciarz, znalazł swój prezent." Tak skamlałem piszczałem i wyłem, że jdną kośc dostałem. Mam jednak wrażenie, że jest ich tam więcej. Cześć. Tobi.



  • Poprzednie dni:.