wtorek, 24 listopada, 2009r.

publikacja 23.11.2009 16:43

Hau, Przyjaciele!
Nie pisałem tak długo, bo w domu sporo zamieszania. Paulina zachorowała, leżała z bólem głowy i katarem, a ja się nią dzielnie opiekowałem. W sobotę poczuła się lepiej i zaraz dołaczyła do przygotowań związanych z urodzinami Kuby. Oj, ale się działo. Pani nadzorowała przygotwanie ciasteczek i kanapek, Kuba pojechał po soki i wody. Potem długo montował z Łukaszem muzykę. Wreszcie zaczęli się schodzić goście, a rodzice wyszli do sąsiadów. Ja nie dałem się wyprowadzić. Witałem wszystkich serdecznie, wywołując piski dziewczyn. Potem było coraz weselej, chociaż bardzo głośno. Tańczenie wychodziło im niezbyt zgrabnie, jakieś nerwowe te nastolatki. Wciąż zmieniali muzykę, nucili, protestowali, ale w końcu się odblokowali i zaczęło być bardzo sympatycznie podczas jakiś starych zabaw w fanty. A gdy było już całkiem wesoło, to wrócili rodzice, oświadczyli, że jest późno i czas kończyć spotkanie. Wtedy zaczęła się najlepsza część imprezy, bo wszyscy wszystkich odprowadzali. Ja oczywiście brałem w tym czynny udział, co chwilę gdzieś się gubiłem, aby to dłużej trwało. Tylko po powrocie Pani Kubie zepsuła radość, bo czekała na niego i na Pauline sterta naczyń. No cóż, nie wiem, jak długo zmywali, bo poszedłem spać. Cześć. Tobi.




  • Poprzednie dni:.