poniedziałek, 5 października, 2009r.

publikacja 04.10.2009 23:30

Hau, Przyjaciele!
Przez ostatnie dni prawie wszyscy wędrują do kościoła. Mam wrażenie, że rytm różańcowych modlitw dochodzi aż do naszego domu. Trudno, wiem, że to nie dla mnie, więc tylko siedzę przy furtce i czekam, aż wrócą. Wczoraj jednak wybrałem się z Michasią i jej mamą na daleki spacer. Dołączyli do nas Pan z Panią i zaczęła się wesoła zabawa, która nawet mnie wciągnęła. Pan wołał co chwilę "Patrz, Michasiu, zza tego krzaka wystawia do nas łeb potężny wilk- wilczysko- ostre- zębisko!" Na to dziewczynka w śmiech, wyciągała różaniec i udawała, ze strzela paciorkami w niewidzialnego wilka. Krzyczała: "Już wilk zmienił się w baranka, już macha ogonkiem, podskakuje wesoło i chce iśc do naszej groty". Oczywiście za każdym razem ja, naiwny i ufny pies, rzucałem się na niewidzialnego wilka, co bardzo wszystkich śmieszyło. Było mi trochę wstyd, więc na słowa, że wilk zmienił się w baranka, szczekałem radośnie. "Tobi się cieszy, że różaniec zwalczył zło"- Pani pomagała mi zachowac honor, a po minucie cała zabawa zaczynała się od nowa. Wróciliśmy pod wieczór zmęczeni i zadowoleni. W tym samym momencie Paulina i Kuba przyjechali z wycieczki do Krakowa, gdzie byli z księdzem Wojtkiem na obchodach 800-lecia ustanowienia reguły św. Franciszka. Nie wiem, co to znaczy, ale opowiadali dużo, z dumą i radością i też coś o wilku z jakiegoś miasteczka Gubio. I to mnie pocieszyło, że chyba dobrze robiłem wierząc w te zabawy. Bo Gliwice i Gubio to podobnie brzmi i może moim głośnym szczekaniem odganiałem jednak wilki? No, Michasia by oświadczyła, że to jej różaniec. Dobra, zgodzę się, że każde z nas wypełniło swoje zadanie doskonale. Cześc, Tobi.



  • Poprzednie dni:.