środa, 24 czerwca, 2009r

publikacja 22.06.2009 11:17

Hau, Przyjaciele!
Pada. Podobno to jest oczywiste, jak twierdzi nasza sąsiadka, pani Maria. Skoro padało na św. Medarda, to taka pogoda utrzyma się przez 40 dni. Wszyscy kręcą z niedowierzaniem głowami. Ja też mam nadzieję, że tego lata będzie wiele dalekich wypraw zarówno rowerowych jak i pieszych. Narazie jednak deszcz usprawiedliwia długie poranne wylegiwanie się w pościeli. Ale potem jest ciekawie. Biegam między piwnicą a mieszkaniem. Na dole chłopaki nadal pracują przy rowerach. Czyszczą, naprawiają, udoskonalają. U góry dziewczyny rozwijają pasję gotowania, pieczenia, smażenia. Byliśmy rano po truskawki, które potem miksowały, cukrowały i nakładały do malutkich kubeczków. Będą z tego mrożonki. Dla mnie to nic atrakcyjnego, więc pobiegłem do chłopaków, gdy nagle uderzył mnie zapach smażonego boczku. W sekundę byłem w kuchni. O tak, świetny pomysł. Dziewczyny zajęły się zapiekanką z makaronu, boczku, sera i wielu warzyw. Może proporcje są niewłaściwe, bo boczku jest za mało, a warzyw za dużo. Ale liczy się fakt, że nie pożałowały mi tego, co dobre, najadłem się, chłonąłem miłe zapachy. A pod wieczór w mieszkaniu pani Marii dziewczyny rozmawiały o czymś tajemniczym, co nazywa się haftowanie. Przyglądały się uważnie jakimś wzorom, piszczały z zachwytu. Dla mnie ważne jest to, że po chwili siedziały wygodnie na kanapie, ja między nimi, a one pochylały głowy nad jakimiś szmatkami i coś tam "malowały igłą". Nie da się tego jeść, ale śpi się całkiem przyjemnie, gdy kołysze do snu szmer toczonych leniwie rozmów. Cześć. Tobi.




  • Poprzednie dni:.