poniedziałek, 27 października, 2008r.

publikacja 26.10.2008 21:22

Hau, Przyjaciele!
Moja rodzina wróciła wczoraj wczesnym wieczorem. W ramach przeprosin Pan wyszedł ze mną na długi spacer. Nic nie mówiłem, że byłem już z naszymi sąsiadami, pod których opieką mnie zostawili. No i uznałem, że to jednak wspaniała niedziela. Ale temat cmentarza wcale się nie skończył. Bo to słowo usłyszałem znowu rano, gdy Pani pytała, kiedy pójdą porządkować groby. Coś mi się przypomniało, że już był kiedyś, może rok temu, taki szalony tydzień, gdy ludzie biegali z gałązkami, kwiatami i zniczami. Zrozumiałem to, gdy usiadłem po wyjściu rodziny na parapecie kuchennego okna i ujrzałem pierwsze osoby wędrujące ścieżką w kierunku naszego cmentarza. Po lekcjach dziewczyny wzięły mnie na smycz i poszliśmy grabić liście. To znaczy- one grabiły, a ja siedziałem przypięty do płotu. A do domu wróciliśmy okrężną drogą. Cześć. Tobi


  • Poprzednie dni:.