sobota, 26 lipca, 2008r.

publikacja 25.07.2008 19:28

Hau, Przyjaciele!
Znacie telefon do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami? Bo rodzina mnie opuściła! Rano tak miło Kuba wyszedł ze mną na długi spacer. Wracam, a tu wszystko spakowane! "Jedziemy na Górę św. Anny. Tylko byś się męczył, Tobi." O, jak mi się zrobiło przykro. Na dźwięk zapuszczanego silnika i zamykanej bramy zawyłem najżałośniej jak tylko potrafiłem. Sam się rozczuliłem i wyłem na różne tony. Niestety, moje dźwiękowe eksperymenty przerwała pani Maria. "Wstyd! Zachowujesz się jak szczeniak! Idziesz do mnie." Pomaszerowałem zrezygnowany. Ale to nie był stracony dzień. Najpierw polami poszliśmy na cmentarz, a ja lubię tę trasę. Potem odwiedziliśmy krótko jakąś znajomą na Sikorniku, gdzie dostałem i mleko, i wątróbkę, co mnie rozbroiło. A rodzina wróciła zadowolona, rozśpiewana. Z odpustu u św. Anny przywieźli mi dwa kauczuki. Jeden od razu rozgryzłem, a co? Cześć. Tobi.


  • Poprzednie dni:.