sobota, 1 września, 2007r.

publikacja 31.08.2007 21:30

Hau, Przyjaciele!
Świetna sobota. Najpierw- jak zawsze Pani goniła wszystkich do pracy, wściekała się, straszyła i obrażała się. Lecz dzięki jej uporowi rodzina szybko oporała się z porządkami /zupełnie nie wiem, po co/. Po wczesnym obiedzie Kuba wyprowadził 4 rowery. Mimo chłodu i zachmurzenia wyruszyliśmy na wycieczkę. Najpierw na cmentarz, polną ścieżką, więc mogłem spokojnie biegać obok rowerów. Potem specjalną drogą skierowali się wzdłuż autostrady w stronę Pławniowic. Przez 5 minut pędziłem z wywieszonym językiem. W końcu usiadłem zbuntowany i zrezygnowany. Rodzina zatrzymała się, a Pani zaprosiła do kosza. Z wdzięczności lizałem ją przez cały czas po ręce. Nawet nie zauważyłem, kiedy wjechaliśmy na dziedziniec pławniowickiego pałacu. Park zwiedzałem na smyczy, co nie jest zbyt wygodne. Potem siedziałem grzecznie obok Pana, gdyż reszta rodziny zwiedzała wnętrza. Obserwując otoczenie, doszedłem do wniosku, że psy Ballestremów były zapracowane. Chyba nie było im łatwo upilnować taki wielki teren. Sądziłem, że zaliczę tę wyprawę do średnio udanych. Ale gdy pojechaliśmy nad wodę, byłem zachwycony! Szaleliśmy do upadłego, tylko Pani wciąż zachwycała się pałacem. Cześć. Tobi.



  • Poprzednie dni:.