środa, 25 lipca, 2007r

publikacja 24.07.2007 22:41

Hau, Przyjaciele!
Jestem psem kajakowym. Siedzę z przodu i pilnuję, czy dobrze płyniemy. Podjechaliśmy samochodem do Starego Folwarku. Przywiózł nas tu gospodarz i wrócił, a my- do kajaków. Rodzice zachwyceni, wciąż słucham ich okrzyków radości. Niestety, gorzej z dziećmi. Najpierw Paulina płynęła z Kubą i tylko sie kłócili. O tempo, o uderzenia wiosłami, o sterowanie. Z Jadzią i Łukaszem nie lepiej, więc rodzice zarządzili postój. Ja rzuciłem się na krowy, obwąchałem mnóstwo śladów i już mnie wołają. Teraz dziewczyny w jednym kajaku, chłopcy w drugiem. Wskoczyłem do rodziców, bo muszę dbać o swoje bezpieczeństwo. No i miałem rację, bo Kuba z Łukaszem spieszą sie jak po ogień, dziewczyny się obrażają. Wreszcie Pan powiedział, że przestaje go to interesować, że za rok już sobie nie pozwoli psuć urlopu. A szczęka tak mu latała i głos miał taki dziwny, że dzieci nagle złagodniały. Błyskawicznie poprawiły się im humory. No to po następnym postoju, na którym wszyscy słuchali opowieści o Panu Samochodziku, przeniosłem się do chłopaków i wesoło dopłynęliśmy już do Rygola, gdzie znowu czekał gospodarz i jego duży samochód. A szczęka i głos Pana wróciły do normy. Cześć. Tobi.


  • Poprzednie dni:.