poniedziałek, 18 czerwca, 2007r.

publikacja 18.06.2007 07:10

Hau, Przyjaciele!
Kuba powiedział mamie, że wychodzi dzisiaj na klasowe ognisko. Rozpalą je na polach pod Żołędziową Górką. Poprosił o kiełbaski i coś do picia. Pani miała minę detektywa, więc i ja wzmocniłem czujność. "Przyjdziemy tam z Tobim i sprawdziwmy, czy potraficie się dobrze bawić"- oświadczył Pan wchodząc do kuchni i przyglądając się synowi z uwagą. Ja się zgadzam, ale Kuba zaczął protestować. Był jednak bez szans. Widziałem, że potem wysyłał wiele SMS-ów. Gdy chłopcy wyszli, odprowadzani czujnym wzrokiem rodziców, Paulina i Jadzia wzięły mnie na wycieczkę rowerową. Dobrze wiedziałem, jaki będzie kierunek i szybko pojąłem, że do grupki szóstoklasistów nie należy podbiegać. Dziewczyny uważnie obserwowały braci z sąsiedniej miedzy. A oni rozgrywali właśnie mecz siatkówki. Krzyki i śmiechy wybuchały jak gejzery. Ledwie wróciliśmy, a już Pani i mama Łukasza zawołały mnie na spacer. Od razu zaprowadziłem je na punkt obserwacyjny. Bardzo chciałem dołączyć do młodzieży, ale to impreza tylko dla nich. Wieczorem, gdy chciałem wsunąć się do koszyka, Pan gwizdnął na mnie, więc po raz trzeci byłem śledczym i sprawdzaliśmy, czy dzieci dobrze się bawią. Tej nocy Kuba i ja spaliśmy kamiennym snem, byliśmy bowiem bardzo zmęczeni. Dobrze, że nie jestem psem policyjnym. Cześć. Tobi.



  • Poprzednie dni:.