poniedziałek, 30 kwietnia, 2007r.

publikacja 29.04.2007 21:37

Hau, to znowu ja!
Rodzice wstali raniutko i zaczęło się pakowanie. Dzieci natychmiast dołączyły, gdy tylko usłyszały ruch. Biegałem z Kubą tam i z powrotem, zanosząc do samochodu śpiwory, reklamówki z ubraniami, ciepłe kurtki i jedzenie! Pani nie zapomniała o miskach dla mnie! Ruszyliśmy, a ja postanowiłem przespać całą drogę. Czułem, że czeka mnie dzisiaj wiele ruchu. "Tobi, nie śpij, jesteśmy w Soli!" Trochę zawstydzony wyskoczyłem z samochodu. Wciągnąłem w płuca zupełnie obce i fascynujące zapachy. Zaczęła się wędrówka na szczyt góry, gdzie będzie nasza baza wypadowa. Poznałem kilka miejscowych kundli, które okazały sie bardzo serdeczne. A potem ujrzałem rozległy dom, liczne ulice, basen i wielki teren, nad którym postanowiłem objąć władzę. O, przepraszam, pomyłka. Zamiast rządzić, musiałem podkulić ogon i uznać zwierzchnictwo psów księdza Mikołaja, który nas zaprosił. Po krótkim powitaniu udaliśmy się na pierwszą wędrówkę po górach. Było zimno i przez to szliśmy bardzo szybko, a ja nie wiedziałem, że mogą być tak pachnące i ciekawe okolice! Cześć! Tobi.