piątek, 16 lutego, 2007 r.

publikacja 15.02.2007 22:50

Hau, Internauci!
Babcia Jadzi mieszka daleko, więc pojechaliśmy do niej tramwajem. Nie byłem przekonany, czy to bezpiecznie. Wstyd przyznać, ale drżałem jak osika i ani na chwilę nie potrafiłem tego opanować. Drzwi trzskały straszliwie, pojazd się trząsł, a na wysokości mojego nosa tylko nogi i buty pasażerów. Całkowity brak komfortu. A tu jeszcze ktoś zwrócił dziewczynkom uwagę, że pies powinien podróżować w kagańcu. O mało nie zemdlałem z przerażenia. Za to u babci było cudownie! Maleńkie, przytulne mieszkanko. Czekał już na mnie kocyk i pełna miska. Paulina i Jadzia nie tylko zapisały przepis na kruche ciastka, ale pod okiem babci zarobiły ciasto. Ponieważ ma ono stać trochę w chłodzie, więc zapakowały je do reklamówki i ruszyliśmy w drogę powrotną. A najważniejsze, że zrezygnowały z tramwaju. Szliśmy powoli bocznymi ulicami, ale cała nasza trójka była zadowolona, a ciasto się porządnie wychłodziło. Cześć. Tobi.