środa, 18 października, 2006 r.

publikacja 17.10.2006 22:29

Hau, Przyjaciele!
Przed angielskim Kuba wziął mnie na spacer. Biegałem jak szalony, bo do wieczornego wyjścia z Panem nie ma szans na przechadzkę. Potem ułożyłem się wygodnie w mojej wiklinowej budce, gdzie pod kocykiem pleśnieje kilka plasterków sera i kawałek kiełbasy. W tak uroczym zapachu sny są milsze. A tu niespodzianka! Hania i jej koleżanka wzięły mnie na daleki spacer w pola. Węszyłem, biegałem, ale nagle doszedł do moich uszu płacz. O! Ja jestem pies obronny! Nie pozwolę, by ktoś czuł się pokrzywdzony. Zacząłem obskakiwać tę dziewczynę, lizać ją po rękach i szarpać za rękawy kurtki. Musiała się roześmiać! Teraz byłem już czujny i trzymałem się jej nóg. Czego się nie nasłuchałem! Ta dziewczyna ma najgorszych rodziców, niesprawiedliwych nauczycieli, złośliwe koleżanki, a do tego chłopcy jej nie zauważają. Gdy powiedziała, że życie nie ma sensu, szczeknąłem z oburzenia. A w domu okazało się, że Pani wysprzątała moją budkę i wyprała kocyk! To nie ma sensu!! Nikt mnie nie rozumie! Cześć! Tobi.