środa, 30 sierpnia, 2006r.

publikacja 29.08.2006 22:19

Cześć Przyjaciele!
Moja rodzina jest świetna! Wczoraj o mało nie oszalałem z radości. Pod nasz dom przyjechał samochód z kamykami. Kuba wydał krótki rozkaz: "Tobi, zrzucamy węgiel!" Na dole stał już Łukasz i trzymal w ręce łopaty. Pani Maria wołała, żeby chłopcy poczekali na ojców. Nic z tego, zaczęło się zrzucanie i rzucanie. Goniąc do obłędu czarne kamyki, myślałem o ludzkiej dobroci. Kupili dla mnie taką górę zabawek! Szczekałem na chłopaków, by węgiel zostawić pod domem. Wolę go mieć blisko, niech na mnie czeka, gdy tylko wyjdę. Nie posłuchali mnie. A gdy przyszli ojcowie, to góra węgla znikała jeszcze szybciej w piwnicznym okienku. Na mnie krzyczeli, że jestem nachalny i męczący.Wreszcie Kuba i Łukasz zamiatali resztki i złościli się, że rozwłóczyłem węgielki po całym ogrodzie. Dobrze, że kilka ukryłem w dołkach! Potem oni poszli grać na komputerze, a ja zrobiłem obchód po moich schowkach, ale nawet Wam nie zdradzę. To tajemnica! Cześć, Tobi