Agnieszka

publikacja 24.09.2009 12:01

Jedni czczą Matkę Boską Częstochowską, inni modlą się do Matki Bożej Fatimskiej, z tego samego powodu. Dlaczego? Przecież Matka Boża jest tylko jedna. Jest jakaś różnica w modleniu się do Matki Bożej Uśmiechniętej, a nie do Matki Bożej Piekarskiej?

Droga Agnieszko,

Pewnie masz zdjęcia swojej mamy, prawda? Na każdym z nich mama wygląda inaczej – tu ma długie włosy, tam krótkie, tam jest młodsza, tam starsza, z jednego zdjęcia się uśmiecha, z drugiego nie, a na trzecim może i płacze. Przecież nikt zdrowy na umyśle nie powie, że ta smutna to ciotka tej wesołej albo, że masz tyle matek, ile jej fotografii. A już na pewno nikt nie będzie się upierał, że twoja mama jest przedstawiającym ją zdjęciem. Z malowanymi portretami jest podobnie – obrazy lepiej lub gorzej wyobrażają osobę portretowaną, zależnie od wyobraźni i zdolności malarza. Ale przecież nie są tą osobą.
Gdy przedstawiona na zdjęciu lub na obrazie osoba umrze, dla tych, którzy ją kochali, jej portrety stają się szczególnie cenne. Byłem kiedyś w domu niedawno zmarłego mężczyzny. Zdjęcia z jego podobizną wisiały lub stały niemal w każdym pokoju. Wdowa po zmarłym i dzieci, spoglądając na te zdjęcia, mieli łzy w oczach. Dzięki tym fotografiom odżywały w nich wszystkie dobre rzeczy, których od niego doświadczyli.

Obrazy Maryi to też takie fotografie. One jakoś pomagają w modlitwie, tak jak tęskniącemu pomagają zdjęcia osoby, która jest daleko. Jakoś człowieka zbliżają do tej osoby. Można się bez nich obyć, ale po co? Po to, żeby sobie udowodnić, że taki ze mnie twardziel, co niczego nie potrzebuje? Tak nas Bóg stworzył, że sama informacja to dla nas trochę mało.

Potrzebujemy chociaż śladu po tym, o czym się dowiadujemy. I ten ślad nie jest obojętny, bo to, co widzimy i słyszymy wpływa na to, co myślimy. Gdyby było inaczej, to byśmy ani oczu, ani uszu nie mieli. Nie potrzebowalibyśmy niczyjej bliskości i nie byłoby sztuki, poezji czy muzyki. Widocznie to wszystko jest przydatne dla naszej wiary – choć konieczne nie jest. To tak jak z różańcem. Możesz modlić się bez niego. Jego paciorki możesz zastąpić palcami (o ile masz wszystkie), ale po co, skoro różaniec jest lepszy.
Między modlitwą na Jasnej Górze a w Piekarach, Lourdes czy w Gietrzwałdzie jest taka różnica, jak między patrzeniem na różne podobizny tej samej bliskiej osoby. Cieplej na sercu zrobi ci się na widok tego zdjęcia, które bardziej cię wzruszy. Ale i tak każdy inny wizerunek tej osoby będzie ci drogi. Jeśli kochasz Maryję, w każdym Jej sanktuarium będziesz się dobrze modliła.

Cała rzecz jednak nie w podobiźnie Maryi, ale w tym, czy ty jesteś do Niej podobna.

Mędrzec Dyżurny