Bartek

publikacja 06.05.2009 15:27

Jeśli Bóg stworzył człowieka, to skąd wziął się Bóg?

Drogi Bartku
Gdyby mrówka powiedziała: „Nie rozumiem ludzi”, nie zdziwilibyśmy się, prawda? Owszem, zaskoczyłoby nas, że mrówka gada, ale to, że nas nie rozumie, byłoby dla nas jak najbardziej zrozumiałe. Mrówka ma swoje mrówcze życie i widzi świat z poziomu mrowiska. Nie potrafi pojąć, dlaczego my nie mieszkamy w ziemi i nie doimy mszyc. My do mrówek jesteśmy podobni tylko w prawie: my o nich wiemy prawie wszystko, a one o nas prawie nic. Nie chcę powiedzieć, że między nami a Bogiem jest taka różnica, jak między człowiekiem a mrówką. Jest większa. Bo zarówno my, jak i mrówki, słonie, drzewa i kamienie, to wszystko stworzenia. Bóg natomiast jest twórcą tego wszystkiego – a między stwórcą i stworzeniem jest różnica gigantyczna. Jesteśmy wprawdzie, jako ludzie, stworzeni na podobieństwo Boga, ale najwierniejszy portret nie staje się tym, którego przedstawia.
My nie potrafimy wyobrazić sobie tego, czego nikt z ludzi nie doświadczył. Dla nas nawet ufoludki to też jednak „ludki” – stworzenia jakoś do nas podobne. Ale kto powiedział, że może być tylko taka forma istnienia? Kto powiedział, że wszędzie muszą obowiązywać prawa fizyki, a wszystko, co żywe, musi mieć ciało? Kto powiedział, że każda forma istnienia musi mieć początek i koniec? Musimy się zgodzić na to, że pewnych rzeczy nie umiemy sobie wyobrazić, tak, jak ślepy od urodzenia nie może sobie wyobrazić, czym jest kolor.
Owszem, w znanym nam wszechświecie wszystko nieustannie powstaje i nieuchronnie przemija. Wszystko ma przyczynę. Najdalsze gwiazdy kiedyś powstały i kiedyś zgasną. Nie umiemy pojąć, jak może coś istnieć bez stwórcy lub rodzica. No ale, Bartku, nie umiemy też pojąć czegoś przeciwnego. No bo załóżmy, że nawet Bóg miał stwórcę. No to w takim razie i ten stwórca musiałby wcześniej mieć stwórcę, ten zaś też nie mógłby wziąć się z niczego. I musielibyśmy skapitulować, bo wyszłoby na to, że zawsze ktoś kogoś stworzył. A jak to możliwe, skoro dla nas wszystko musi się kiedyś zacząć? To nie jest na ludzki rozum. Ano właśnie! O to chodzi! Musimy przyjąć, że na razie tego nie zrozumiemy. Możemy sobie tylko uświadomić, że jest taki stan, w którym czas nie istnieje. Nazywa się wieczność – a panem wieczności jest Bóg. U Niego nic nie przemija, tam wszystko jest TERAZ, ale na razie nie możemy sobie tego wyobrazić, bo nie mamy odpowiedniego „aparatu pojęciowego”.
Bardzo podoba mi się zdanie z Mickiewicza: „Czy wiecie, żeśmy dłużej niżeli Bóg żyli? Bóg jest wieczny, a przecież nie żył ani chwili”. O to właśnie chodzi – w wieczności nie ma nawet chwili. A tam, gdzie nie ma czasu, nie ma też początku.