Tutki najszybsze na świecie

Jarosław Dudała

|

MGN 06/2008

publikacja 30.04.2008 13:51

Tu-154, którym lata polski prezydent, to stara maszyna. Po wycofaniu concordów, to najszybszy pasażerski samolot na świecie.

Tutki najszybsze na świecie Za chwilę wsiądzie tu VIP fot. TOMASZ GOŁĄB

Prędkość przelotowa Tutki to 940 km/h, a zdarzyło się, że lecąc w sprzyjających prądach powietrza, zbliżył się do prędkości dźwięku – mówi ppłk Dariusz Sienkiewicz, szef sztabu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który odpowiada za koordynację oraz planowanie lotów z polskimi VIP-ami. Razem zwiedzamy prezydenckiego tupolewa. W kokpicie pracują inżynierowie i technicy. – Podobno czasem pożyczacie ten samolot pilotom? – zagaduję. – Przychodzą i biorą... – śmieje się z jeden z mechaników.

Jak lata prezydent?
Tuż za kabiną pilotów znajduje się przedział dla głównego pasażera. Wewnątrz kanapa, stolik, fotel. Jest monitor i DVD oraz zamontowane niedawno telefony satelitarne. Niedaleko stoi faks. Jest też łączność internetowa. Dalej dwa saloniki, umeblowane tak, że wokół jednego stolika siedzą w skórzanych fotelach 4 osoby.

Całkiem z tyłu kabina przypominająca zwykły przedział pasażerski klasy ekonomicznej. Gdy prezydent leci za granicę, mogą tam podróżować dziennikarze i część ochrony. Jest jeszcze kuchnia, którą obsługuje personel pokładowy (stewardzi lub stewardessy). – To cywilni pracownicy wojska, ale do ich zadań należy więcej niż serwis na pokładzie. W krytycznej sytuacji to oni odpowiadają za bezpieczną ewakuację pasażerów – wyjaśnia ppłk Sienkiewicz. Obok w hangarze stoi jeszcze mniejszy Jak-40, a na płycie lotniska widzimy małą (w porównaniu z tupolewem) Bryzę. Jej pilotem jest 29-letni por. Adam „Sypki” Sypuła. Jak taki młody pilot trafił do vipowskiej jednostki? – O to trzeba pytać dowódców, ale ważna jest znajomość angielskiego i wiek. Wiadomo, że jeśli wyszkoli się młodego pilota, to będzie on latał jeszcze dość długo, zanim znowu trzeba będzie wydać pieniądze na szkolenie jego następcy – mówi por. Sypuła. Ma nadzieję, że siądzie kiedyś za sterami boeinga czy airbusa. Być może któraś z tych maszyn zastąpi Tu-154, które konstrukcyjnie pochodzą z lat 70, a wyprodukowane zostały na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Latałem z papieżami
Mjr Andrzej Borowy dwa razy był dowódcą załogi helikoptera Mi-8, którym podróżowali papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI. – Woziłem też prezydenta Izraela, prezydenta Niemiec, przewodniczącego Wspólnoty Europejskiej. Było ich tylu, że już nawet nie pamiętam nazwisk – przyznaje lotnik, dodając, że najlepiej zapamiętał papieży. – Obydwaj byli sympatyczni – wspomina mjr Borowy. Pamięta, że kilka razy dostał od papieża różańce. Podarował je potem dzieciom na I Komunię i swojej mamie. – Dla niej to był niezwykły prezent – mówi pilot. – W 1999 r. Jan Paweł II chciał przelecieć nad Jamną, gdzie ojciec Jan Góra prowadzi ośrodek dla młodzieży.

To mała górka i trudno ją było znaleźć na mapie, więc papież pokazywał, którędy mamy lecieć – wspomina lotnik. Mjr Borowy, starając się w 1982 r. o przyjęcie do jedynej w Polsce szkoły wyższej, kształcącej pilotów wojskowych w Dęblinie, marzył, że zasiądzie za sterami bojowego odrzutowca. Na przeszkodzie stanęła niewielka, ale – co gorsza – postępująca wada wzroku. Dzięki pierwszemu i jedynemu polskiemu kosmonaucie gen. Mirosławowi Hermaszewskiemu młodego lotnika nie wyrzucono ze Szkoły Orląt, tylko skierowano do szkolenia helikopterowego. – Początkowo bolało, ale po latach widzę, że to był dobry krok – mówi mjr Borowy, który od 14 lat przewozi polskich VIP-ów.

Mi-8 to jest to!
Latam na Mi-8 – mówi mjr Borowy. – Wprawdzie nie jest to maszyna nowoczesna, ale i tak nie zamieniłbym jej na inną. To jeden z najlepszych, najbezpieczniejszych śmigłowców na świecie. Lata i w USA, i w Afryce, i na Antarktydzie – dodaje. Gdyby to od niego zależało, następcą starzejących się vipowskich Mi-8 byłyby... Mi-8, a dokładniej: któraś z jego nowszych wersji, na przykład Mi-17. Skoro jednak Polska kupuje teraz sprzęt wojskowy z Zachodu, to rozsądnym wyborem byłby śmigłowiec AgustaWestland EH-101. Taka maszyna wkrótce będzie służyła prezydentowi USA. Wymiana śmigłowców dla polskich VIP-ów jest potrzebna. Helikopter Mi-8, którym mjr Borowy przewoził Benedykta XVI, wyprodukowano w 1983 r., a druga tego typu maszyna w papieskim zespole pochodziła z roku 1977, czyli sprzed wyboru Jana Pawła II. W śmigłowcowej flocie 36 SPLT są też polskie transportowe helikoptery Sokół i amerykański Bell 412.

Alarm!
Kto może latać rządowymi samolotami i helikopterami? Ich loty zlecają kancelarie prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu oraz wojsko. Zwykle to Kancelaria Premiera zgłasza zapotrzebowanie na konkretny lot. Ale zdarza się, że sprawa jest pilna, kiedy na przykład gdzieś zdarzy się katastrofa, taka jak zawalenie hali Międzynarodowych Targów Katowickich czy pożar w kopalni „Halemba”, wtedy cała akcja organizowana jest bardzo szybko. Zanim technicy zdążą przygotować maszynę, pilot jest już gotowy do lotu. – O, to chyba nasz tupolew ląduje – mówi towarzyszący nam na płycie lotniska mjr Albert Słowiński. Rzeczywiście, słyszymy charakterystyczny dźwięk silników, wyższy od odgłosu innych pasażerskich odrzutowców. Po chwili maszyna wyłania się zza pasażerskiego terminala lotniska na Okęciu. Podjeżdżają schody i limuzyny Biura Ochrony Rządu. Parę minut później prezydent Lech Kaczyński mknie już w stronę pałacu na Krakowskim Przedmieściu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.