Roztańczony misjonarz

Szymon Babuchowski

|

MGN 05/2008

publikacja 14.04.2008 11:15

W „You Can Dance” nazwali go „Misjonarzem”. Mariusz Jasuwienas łączy taneczną pasję z głoszeniem Ewangelii

Roztańczony misjonarz fot. ROMAN KOSZOWSKI

 

– Raz, dwa, trzy, cztery! Nogi złączone, kolana wyprostowane! Musi boleć, ale to przyjemny ból. Uśmiech! Podziękuj partnerce! – na zajęciach prowadzonych przez Mariusza panuje radosna atmosfera. Gołym okiem widać, że wszyscy tu cieszą się tańcem. Instruktor podchodzi do poszczególnych osób, pomaga w ćwiczeniach, życzliwie zwraca uwagę na błędy. – Mario jest nie tylko znakomitym tancerzem, ale i świetnym pedagogiem – twierdzi Agnieszka Bubka, koleżanka Mariusza z liceum. – Potrafi wysłuchać każdego, można z nim porozmawiać o wszystkich problemach. A taniec to jego pasja. Kiedy wychodzi z zajęć, nadal tym żyje.
 
100 procent dla Jezusa
Tańczyć zaczął już w podstawówce, dzięki… katechecie. – Przyszedł do nas na religię łysy gość w dżinsach z myszką Miki i powiedział, że organizuje obóz – opowiada Mario. – Zawsze lubiłem wszelkiego rodzaju wyjazdy, więc zaraz się zgłosiłem. Podczas obozu poznałem ludzi, którzy pasjonują się tańcem. Później tancerze z Niemiec i Szwajcarii pokazali mi, że w ten sposób można wielbić Boga. Także za namową katechety, Pawła Zegartowskiego, Mario zaczął działać w młodzieżowym klubie środowiskowym „Grupka” w Nowej Hucie, dzielnicy Krakowa. To miejsce, gdzie młodzież spotyka się, by rozmawiać o swojej wierze i modlić się na różne sposoby: śpiewem, pantomimą, tańcem. Te spotkania miały duży wpływ na życie Mariusza: – Kiedyś ćwiczyłem wschodnie sztuki walki, ale zobaczyłem, że przez medytację wchodzę w obcą, niebezpieczną duchowość, o której nie mam pojęcia. W „Grupce” na nowo odkryłem modlitwę. Kiedy byłem młodszy, mama zawsze rano odmawiała nade mną Różaniec. Śmiałem się wtedy: chce ci się tak wcześnie wstawać tylko po to, żeby się modlić? Teraz sam się modlę. Przyjąłem Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela. Podjąłem decyzję, że chcę iść za Nim na 100 procent. Ale wiem, że to nie wystarczy, bo człowiek cały czas się zmienia i ciągle musi się nawracać.
 
Dobrze, że odpadłem
Do „You Can Dance” zgłosił się, będąc pod wrażeniem amerykańskiej edycji programu, jednak udział w polskiej wersji rozczarował go. – Jurorzy wybierali osoby rzucające się w oczy, wyraziste. Niekoniecznie te, które najlepiej tańczą – ubolewa Mario. Podkreśla, że podczas programu wielokrotnie mówił o swojej wierze, ale TVN wyciął większość tych wypowiedzi. Mimo wszystko tancerz zyskał sobie na planie przydomek „Misjonarz”. Udział w „You Can Dance” łączył się też z przykrym dla Mariusza wydarzeniem, bo po sześciu latach rozstał się z dziewczyną. Do programu przyszli razem i planowali wspólną przyszłość. Stało się inaczej. – Nie było łatwo w tej sytuacji tańczyć i uśmiechać się, ale myślę, że Bóg tak chciał. Widocznie przygotował dla mnie coś lepszego. Odejście z programu Mario przyjął ze spokojem. – Wręcz ucieszyłem się, bo wiedziałem, że teraz mogę wreszcie utworzyć swoją wymarzoną akademię tańca nowoczesnego – mówi Mario. Już na drugi dzień wraz z przyjaciółmi rozpoczęli działania promocyjne i… udało się! Dziś akademia Shock Mode, prowadzona w Krakowie przez Mariusza wraz z Andrzejem Starowiczem i Andy Ninvalle’m z Holandii, gromadzi aż 400 młodych osób. Możecie o niej poczytać na stronie www.shockmode.pl
 
Taniec zmienia życie
Akademia to tylko jedno z marzeń Mariusza, które się spełniło. Od kilku lat tancerz prowadzi także warsztaty taneczne w Krośnie i przygotowuje spektakle ewangelizacyjne. Pierwszy z nich, „Pasterz miłości”, powstał w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Następny, „Po drugiej stronie”, opowiadał o walce między dobrem a złem, która toczy się w każdym z nas. Kolejny, „1777 sekund pozytywnego przekazu”, przestrzegał przed uzależnieniami. – Chcę pokazać poprzez taniec i symbole, że warto iść za Bogiem. W mojej akademii nie ewangelizuję bezpośrednio, ale zapraszam na warsztaty do Krosna i wiele zaciekawionych osób przyjeżdża. Widzę, że to zmienia ich życie. Znajdują w tym sens, są szczęśliwi, że mogą w czymś takim uczestniczyć – cieszy się Mario. Największa radość spotkała go dzień przed odejściem z programu „You Can Dance”. Dowiedział się, że jego spektakl „Shalom” został wybrany spośród 600 projektów z całego świata jako ten, który będzie zaprezentowany podczas Światowych Dni Młodzieży w Sydney. Teraz Mario ma tylko jedno zmartwienie: skąd wziąć pieniądze na przelot dla 30 osób. Ciągle jednak wierzy, że znajdą się sponsorzy. Będzie przecież reprezentować Polskę przed całym światem! – Chciałbym pokazać młodzieży z innych krajów, że są u nas ludzie wierzący – mówi tancerz. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.