Znak, który działa

Gabi Szulik

|

MGN 10/2009

publikacja 21.09.2009 13:00

Widzicie owce na obrazie? Większość białych i kilka czarnych. Są to zabłąkane owce. Stoją bezradne nad skalistym urwiskiem. Jedna z wycieńczenia leży już na ziemi. Wyglądają, jakby szukały pasterza, który je uratuje. Pytanie, czy je znajdzie.

Gabi Szulik Gabi Szulik

Chyba tak, bo owce mają na sobie znak owczarni, z której wyszły. Znak czerwony jak krew. Ten obraz, namalowany przez malarza o nazwisku William Holman Hunt, a nazywany „Zbłąkane owce”, jest symbolem.

Owcami, a raczej trzeba by napisać – baranami, my jesteśmy. Mniej lub bardziej wszyscy błądzimy. Niech ktoś powie, że nie grzeszy?! Ale nawet „czarne owce” spośród nas mają na sobie znak, po którym pasterz może je rozpoznać. To Krew Chrystusa, która chroni od zguby nawet najbardziej zaplątanych w grzechy.

Dobry Pasterz odnajdzie naznaczone owce. My na czerwono nie będziemy się malować. Absolutnie do tego nie zachęcam, choć wiem, że moda na kolorowe tatuaże lub włosy rozwija się w najlepsze. Mam nadzieję, że taki pomysł nie przyjdzie Wam do głowy.


My możemy nosić symbol, dzięki któremu rozpozna nas nie tylko Jezus, ale również inni. Takim znakiem może być krzyżyk, święty medalik, szkaplerz, ale też znak „tau”. Ten, który ma na szyi dziewczyna z okładki. Ten, który został dołączony do tego numeru „Małego Gościa”.

Pozdrawia Was
naznaczona przez Jezusa
Gabi Szulik

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.