Cud Glorii

Piotr Sacha

|

MGN 10/2009

publikacja 21.09.2009 12:44

Zarażała dobrym humorem, i pobożnością. Kiedy się uśmiechała, jej buzię zalewały jasne promienie. Tak pamiętają ludzie Glorię Strauss.

Cud Glorii Gloria krótko przed śmiercią z rodzeństwem i rodzicami fot. ARCHIWUM RODZINY STRAUSS

Do dziś tę małą blondynkę w Stanach Zjednoczonych wszyscy nazywają Glow girl – promieniejąca dziewczyna. 21 września minęły dwa lata od dnia, gdy Gloria zmarła na raka. Do końca życia nie rozstawała się z różańcem. A jej wielka wiara pomagała uwierzyć innym. To, jak cierpiała wciąż przyciąga ludzi do Kościoła.

Wypadek z piłką
– Po śmierci Jana Pawła II często modliliśmy się z Glorią w intencji papieża Polaka – opowiada „Małemu Gościowi” Douglas Strauss, tata Glorii. – Zrobiliśmy nawet specjalną koszulkę z cyfrą 3 na plecach. Mieliśmy cichą nadzieję, że może Gloria będzie trzecim cudem potrzebnym do uznania jego świętości – mówi. – Dlatego kontakt z rodakami Jana Pawła II to dla mnie wielki zaszczyt – dodaje pan Strauss. Gloria urodziła się w 1996 roku w Seattle, w amerykańskim stanie Waszyngton. Miała dwie siostry i czterech braci. Jak wiele innych dzieci lubiła oglądać amerykańską wersję „Idola”, śpiewać, tańczyć, zbierać kwiaty, uwielbiała zabawy z rodzeństwem, gry planszowe i bardzo lubiła się modlić, szczególnie na różańcu. Gdy Gloria miała 7 lat, zdarzył się niegroźny wypadek. Podczas zabawy piłka uderzyła dziewczynkę w głowę. Wokół oka zrobił się siniec. Po jakimś czasie, gdy zniknął, pozostał niewielki guzek. Diagnoza lekarza była najgorsza z możliwych: neuroblastomia, to znaczy złośliwy nowotwór występujący u małych dzieci. Specjaliści dawali dziewczynce od 3 miesięcy do 3 lat życia. Natychmiast rozpoczęto leczenie. Gloria przeszła kilka operacji i leczenie chemioterapią. Niestety, czuła się coraz gorzej.

Lekcje Glorii
W tamtym czasie Douglas Strauss był trenerem koszykówki w szkole średniej. Poznał wtedy dziennikarza Jerry’ego Brewera, który zainteresował się historią jego chorej córki i w lokalnym piśmie „Seattle Times” powstał pierwszy artykuł o Glorii. Opowieść rodziny o dziewczynce walczącej z rakiem dotknęła tysiące Amerykanów. – Gdy przeczytałem opowieść o Glorii – opowiadał pewien mężczyzna z Virginii – poczułem, jakbym otrzymał mocny cios w głowę. Wróciłem właśnie z czterodniowej pijatyki i postanowiłem całkowicie odstawić alkohol. Z kolei pielęgniarka ze szpitala dziecięcego widząc, jak Gloria cierpi, postanowiła zmienić swoje życie. – Zanim poznałam Glorię – przyznaje – nigdy nie chodziłam do kościoła... Mała Gloria dała lekcję życia również swoim najbliższym. – To były czasem bardzo proste rzeczy – zwierzała się dziennikarzowi mama dziewczynki. – Gloria uczyła nas, że życie jest cenne, że każde życie jest cenne.

Jakość życia
Gdy w 2007 r. stan zdrowia jedenastolatki znacznie się pogorszył, dom Straussów stał się otwarty dla wszystkich, którzy chcieli modlić się o zdrowie Glorii. Codziennie kilkudziesięciu gości odmawiało Różaniec przy jej łóżku i śpiewało piosenki wielbiące Boga. Modlitwę prowadziła czasem sama Gloria. Nie modliła się tylko za siebie, prosiła też o zdrowie dla innych dzieci. Nie przestawała się modlić nawet wtedy, gdy była już tak słaba, że brakowało jej tchu. – Boże, pomóż mi, bo nic nie rozumiem – modlił się tata, pan Strauss. Wtedy usłyszał dwa słowa: „jakość życia”. Nie wiedział, o co chodzi, co o tym myśleć. Następnego dnia zapytał o to Glorię. Skinęła głową. – Taką jakością życia jest to, że tyle osób zaczęło się modlić z powodu mojej choroby... – powiedziała cicho. Później w rozmowie z agencją informacyjną (Catholic News Agency) Douglas Strauss wyjaśnił, że Gloria miała niezwykły dar. – Swoim cierpieniem przyciągała ludzi do Chrystusa. Uczyła nas wszystkich, jak dźwigać krzyż. Zawsze mówiła „tak” – wspominał tata. Gloria zmarła w otoczeniu najbliższych 21 września 2007 roku.

Pełne skrzydła roboty
Na pogrzeb dziewczynki przyszło ponad dwa tysiące osób. Śpiewem i modlitwą dziękowały za życie Glorii. Na forum internetowym strony poświęconej zmarłej dziewczynce pojawiały się kolejne wpisy: Jen: „Nie znałem osobiście Glorii, ale mogę powiedzieć, że na pewno to ona nauczyła mnie, jak się modlić”. Nancy: „Gloria dodała mi odwagi. Sama jestem bardzo chora. To, jak dzielnie znosiła swoje cierpienie, pomaga mi w walce o moje życie. Nauczyła mnie przychodzić do Boga i Jemu oddać swój strach i ból”. Dziś Glorii nie ma już na świecie, ale są jej aniołowie. Rodzice dziewczynki, razem z biznesmenem z Seattle, założyli fundację „Gloria’s Angels” (Aniołowie Glorii). Wspierają rodziny, w których ktoś ciężko zachorował. Mają pełne skrzydła roboty.

Modlitwa Glorii 9 dni przed śmiercią
Drogi Jezu, powstałeś z martwych.
Proszę Cię teraz, byś podniósł nas wszystkich.
Proszę, by moje ciało było całkowicie czyste, bez raka, żebym całkowicie z tego wyszła…  Boże… 
Proszę Cię po prostu, byś dał nam siłę, żebyśmy potrafili upaść na kolana.
Oddajemy Ci wszystkie nasze choroby i problemy, przepraszamy za złe rzeczy, które zrobiliśmy.
Drogi Jezu, proszę teraz, byś miał nas wszystkich w pamięci.
Podtrzymuj nasze ciała i uściskaj nas tak mocno, abyśmy to poczuli.

12 września 2007

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.