Pamiętnik Sasanki 2. Piąta wojna światowa

Natalia Julia Nowak

publikacja 27.02.2007 17:02

14 września 2084 roku

Kilka dni temu wróciłam do szkoły. Większość osób, z którymi miałam okazję
porozmawiać, szczerze cieszy się z mojego ułaskawienia. Zdarza się jednak,
iż jakieś niesympatyczne typki z innych klas spoglądają na mnie
pogardliwie i wołają: „Aaa, to ta słynna męczennica!”. Ze zdumieniem zauważyłam, że nie jestem głównym obiektem zainteresowania moich bliższych i dalszych znajomych. Nie, wprost przeciwnie. Aktualnie wszyscy rozmawiają na temat Olgi, która cztery dni temu poddała się zabiegowi cyborgizacji!!! Jeśli chodzi o mnie, nie mogłam wyjść z osłupienia, kiedy zobaczyłam jej nową, mechaniczną kończynę! Dziewczyna zdecydowała się amputować własną, zdrową rękę, tylko po to, żeby wymienić ją na pełen bajerków automat!!! Prawdę powiedziawszy, trzymam się z daleka od mojej zwariowanej koleżanki. Wiem, że to głupie, ale trochę lękam się jej sztucznej dłoni, przedramienia. Jak czułabym się, gdyby ktoś zamienił moją kończynę na kawałek kształtnego metalu? Wiele osób z mojej klasy postrzega sprawę dokładnie tak samo. Są jednak ludzie, którym ręka Olgi bardzo się podoba i deklarują nawet, iż sami chcieliby się poddać zabiegowi cyborgizacji! Uważam, że tego typu operacje są rzeczą niepotrzebną, oraz, oczywiście, prawdziwie niemoralną. To zupełnie tak, jakby dana osoba sprzedawała na części własne człowieczeństwo i wyrzekała się siebie w zamian za zaawansowane technologicznie zabawki.

Niedawno usłyszałam w internetowym radiu, że istnieją osoby uzależnione od cyborgizacji. Są to potwornie oszpecone półroboty, które- bądźmy szczerzy- jedynie głowę posiadają naturalną. To znaczy- nie w stu procentach. Słyszałam, iż pułkownik Valeria Dywerska wprawiła sobie sztuczne oczy! Mogą one świecić w ciemności (białym blaskiem) albo straszyć przestępców ostrym, krwistoczerwonym światłem. Istnieje również coś takiego, jak zamiana naturalnych zębów na sztuczne, wykonane z białego
diamentu. Ułatwiają one gryzienie, rozrywanie różnych materiałów. Wyjątek stanowi pewna mieszkająca w Australii Hiszpanka. Ta elegantka zdecydowała się na zęby z oryginalnej kości słoniowej. OKROPIEŃSTWO!!!

4 października 2084 roku

Niedawno napisałam kilka słów na temat ludzi, deklarujących chęć cyborgizacji. Czy wiecie, że panna Agnieszka zdecydowała się wziąć przykład z Olgi i poddać się „drobniutkiej” operacji?! Od tej pory w lewej ręce Agi znajduje się kalkulator! Dziewczyna twierdzi, że w ten sposób zyska dodatkowe wsparcie na egzaminie maturalnym. Żaden z nauczycieli nie zabroni jej bawić się częścią własnego ciała, no, chyba, że przed wejściem na salę obetnie jej rękę.
Cóż, pozostawię tę kwestię bez zbędnego komentarza!

1 grudnia 2084 roku
Godzina 11:02

Panie i Panowie, właśnie wybuchła PIĄTA WOJNA ŚWIATOWA!!! Oczywiście, we współczesnych czasach wieści pojawiają się szybciej, niż wydarzenia, tak
więc w środkowo-wschodniej części Unii Europejskiej jest jeszcze zupełnie
spokojnie. Władze miasta przygotowują jednak obywateli na najcięższą z
możliwych prób. Udzielają licznych instrukcji, pośpiesznie dokształcają pielęgniarki, organizują oddziały bojowe itd. W telewizji nadawane są wyłącznie programy informacyjne, publicystyczne i ekonomiczne. Podobne audycje można usłyszeć również w radiu. Wszyscy wydają się strasznie spięci, zaniepokojeni, podminowani. Krótko mówiąc: Wróżkowice (oraz inne polskie miasta) ogarnęła zbiorowa histeria. Niemal bez przerwy słyszę pełne dramatyzmu rozmowy, dotyczące możliwych konsekwencji wojny.
Moi rówieśnicy wymyślają rozmaite scenariusze ataków, robią dalekosiężne
plany i zachowują się zupełnie tak, jakby wiedzieli, co wydarzy się w
ciągu najbliższych dni, tygodni, miesięcy, lat. Matko kochana, nie jestem w stanie opanować tego dziwnego podekscytowania. Nie potrafię uwierzyć w wybuch piątej wojny światowej. Do tej pory konflikty zbrojne wydawały mi się czymś nierealnym, jakby bajką opowiadaną przez starych ludzi. Teraz jednak poznam wszystko osobiście. Stąd mój nerwowy chichot.
Jestem stuknięta.

Godzina 12:44
Przed chwilą poznałam przyczyny wybuchu konfliktu. 29 listopada 2084 roku,
około godz. 22:15, osiem państw Unii Europejskiej zaatakowało słabe,
osamotnione Stany Zjednoczone. Na pomoc USA ruszyło sześć innych krajów,
głównie latynoskich i afrykańskich. Nazajutrz, o godzinie 6:30 rano podano
oficjalny komunikat Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego- mamy wielką wojnę! Dziewięć godzin później po stronie Unii stało już czternaście państw, a po stronie Ameryki- jedenaście. Innymi słowy, konflikt nieustannie się rozszerzał. W końcu, przed godziną 19:00, okazało się, iż chęć udziału w awanturze wyraziło łącznie trzydzieści dziewięć państw! W mgnieniu oka Kulę Ziemską obiegła sensacyjna
wiadomość: Po trzydziestu latach względnego spokoju rozpoczęła się PIĄTA WOJNA ŚWIATOWA! Wybuchła globalna panika!!!

13 grudnia 2084 roku

Kilka minut temu odwiedziły mój dom trzy policjantki motocyklowe (oczywiście, w ramach akcji: ”Uzbrajamy się w wiedzę”, „Uzbrajamy się w spokój”). Pułkownik Valeria Dywerska, jeszcze bardziej roznegliżowana i wymalowana niż zwykle, kapral Nancy Wójtowicz oraz kapral Julianna Leukowska udzieliły nam niezbędnych informacji,
dotyczących wojny. Powiedziały, w jaki sposób ratować ewentualnych rannych, jak zachować się w przypadku nieporozumień z obcymi żołnierzami itd. Podarowały nam również ufundowane przez państwo: maski gazowe, kamizelki kuloodporne, apteczki i jakieś broszurki. Po chwili opuściły nasz dom, żeby odwiedzić sąsiadów.

23 grudnia 2084 roku

Cały dzisiejszy dzień poświęciłam na oglądanie telewizyjnych programów informacyjnych.
Z uwagą śledziłam najnowsze doniesienia, prognozy, analizy i komentarze, dotyczące piątej wojny światowej. Pozwolę sobie zaprezentować niektóre z zasłyszanych wypowiedzi (warto wiedzieć, iż nagrałam kilka programów na GVC. Za kilkadziesiąt lat z dumą zaprezentuję je moim wnukom. Zakładając, oczywiście, że uda mi się przeżyć piątą światówkę oraz ewentualne inne konflikty).

WOLTER MASONOWICZ: R.P., jak i cała Unia Europejska, czuje się zobowiązana wynagrodzić światu krzywdy, które musiał znosić w ciągu ostatnich stu czterdziestu lat.
KRYSTYNA WOLNA-MULARCZYK: Przewaga Unii Europejskiej oraz innych państw, stojących u jej boku, wydaje się po prostu miażdżąca. Jak powiedzieliby średniowieczni władcy, wysyłający swoich rycerzy na wojnę: „Bóg jest po naszej stronie”
BENIAMIN von SEELEN: Jeżeli jakiekolwiek państwo wykazuje się agresją i brakiem roztropności, nie powinniśmy przejmować jego negatywnych cech; wprost przeciwnie, naszym zadaniem jest udowodnienie światu, że istnieją jeszcze państwa honoru, dobroci. Wojna nigdy nie rozwiązuje konfliktów. Sprawia, iż żal i gniew osiągają coraz wyższy poziom, nakłaniając nas do rozpoczęcia nowych działań zbrojnych. Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku: erze zapierającej dech w piersiach technologii, geniuszu medycyny oraz złotych dni kultury. Dlaczego jednak nie potrafimy pozbyć się prymitywnej wady, jaką jest zdolność do prowadzenia wojen? NIE życzę przegranej Unii Europejskiej, ale NIE pragnę również klęski Stanów Zjednoczonych. Przysięgam, że wojna to zło w najczystszej postaci!
JĘDRZEJ KŁOS-WIERZBIŃSKI, MINISTER ROLNICTWA: Istnieją na tym świecie sprawy, dla których warto zrezygnować z osobistej wygody, beztroski. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z czymś tak doniosłym, jak prawdziwa, wybawicielska wojna!

31 grudnia 2084 roku

W ten właśnie sposób nadszedł ostatni dzień roku 2084- czasu beztroski i zmartwień, logiki i absurdu, przyjaźni i nienawiści. Z całą pewnością zapamiętam go jako datę wybuchu piątej wojny światowej oraz okres, w którym po raz kolejny musiałam grać ze śmiercią w kotka i myszkę. To właśnie w roku 2084 zdałam egzamin gimnazjalny, stałam się uczennicą Liceum Ogólnokształcącego. Poznałam wielu cudownych ludzi (von Seelen, nowe koleżanki) oraz zetknęłam się ze zjawiskiem dyskryminacji za stan zdrowia. Nauczyłam się tolerancji dla rzeczy, których po prostu się boję -jeszcze nigdy nie skrytykowałam nowej, mechanicznej ręki Olgi. Wbrew trudnej, wręcz horrendalnej sytuacji, panującej na arenie międzynarodowej, wierzę, iż rok 2085 okaże się dobry i pomyślny. Mam nadzieję, że nie będzie obfitował w negatywne przygody. No, ale nie mam zamiaru kontynuować tych pustych wróżb. O tym, jak będzie wyglądać przyszłość, decydują poszczególne istoty ludzkie. To od nas zależy, czy okaże się ona prawdziwą utopią, cz horrorem science-fiction. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo, bardzo serdecznie!
Anka Sasanka-Sas

18 stycznia 2085 roku

Ostatnio w moim życiu nie dzieje się nic godnego uwagi. Prawie nigdy nie
wychodzę z domu, ponieważ boję się ewentualnych wybuchów, strzelanin,
zamachów terrorystycznych. Godziny mijają mi na rozmyślaniu, układaniu
wierszy oraz oglądaniu telewizji. Jeśli chodzi o moją ulubioną, komercyjną stację TV Shock 3, zamieniła się ona w swoistą telewizję informacyjną. Wystarczy spojrzeć na dzisiejszą ramówkę, żeby się przekonać, iż przeważają tu programy takie, jak „W zasięgu wzroku” (kontrowersyjny magazyn reporterów, słynący z licznych ”dziennikarskich prowokacji”), „Twarzą w twarz” (nudna publicystyka) czy „Prześwietlenie” (audycja, w której Krzysztof Nabłonka zadaje politykom mnóstwo bezczelnych pytań). Ogromną popularnością cieszy się również nadawane o godzinie 23:00 „Przesłuchanie. Program stanowi autentyczną relację z brutalnych przesłuchań, prowadzonych w europejskich obozach koncentracyjnych. Talk-show słynie z dramatyzmu i tajemniczości, ale najbardziej intrygujące są interpretacje redaktora. Jedyną wadą programu jest to, iż co kilka minut przerywają go reklamy. Naprawdę nie znoszę złośliwych tekstów w stylu: „Czy as wywiadu przyzna się do konszachtów z kanadyjską organizacją terrorystyczną? O tym już po krótkiej przerwie”. Najlepsze- oczywiście, są filmy wojenne oraz telenowele z wątkami żołnierskimi. Ostatnio zdarzyło mi się obejrzeć trzeci odcinek opery mydlanej „Po dwóch stronach frontu”. Bohaterką serialu jest żyjąca w latach 40 XX wieku Rosjanka- tragicznie zakochana w hitlerowcu, atakującym Związek Radziecki. Niemiec jednak udaje, że odczuwa do niej wyłącznie nienawiść. W telenoweli przewija się również wątek nastoletniej komunistki Iriny, która zaszła w ciążę z jakimś sześćdziesięcioletnim kryminalistą, oraz ciężko chorego Pietra-Władimira. Operę mydlaną kończy i rozpoczyna stara piosenka „Gdybyś był” Łez.

VANITAS VENITATUM ET OMNIA VANITAS!

2 lutego 2085 roku

Przez wiele lat pułkownik Valeria Dywerska dowodziła dużymi oddziałami wojska- wzięła nawet udział w czterech konfliktach zbrojnych. Sześć lat temu cudem uniknęła wyroku śmierci za zbrodnie, których dopuszczała się w czasie wojny o wyzwolenie Bliskiego Wschodu spod wpływów USA. Zamiast tego dyscyplinarnie zwolniono ją z wojska i przeniesiono do policji. Żeby dodatkowo pognębić kobietę, nie odebrano jej tytułu pułkownika. Od tej pory całe Wróżkowice naśmiewają się z „Wielkiej Pani Pułkownik”, która musi wykonywać zadania na poziomie zwykłego gliniarza. Nie sądziłam jednak, iż Dywerska zginie aż tak surrealistyczną śmiercią!
W dniu dzisiejszym stałam się świadkiem konfrontacji dwóch największych lokalnych morderczyń- wspomnianej mundurowej i doktor Anhedonii de Pressio. W wyniku krwawego starcia, które miało miejsce na przedmieściach Wróżkowic, Dywerska odniosła wiele głębokich ran. Oczywiście, pobojowisko natychmiast odwiedziła „troskliwa” de Pressio. Pani doktor dokonała kilku obliczeń, po czym stwierdziła, iż pułkownik osiągnęła „skażenie ewidentne”. Zgodnie z ustawą Ministra Zdrowia lekarka była zobowiązana uśmiercić swoją pacjentkę. Wówczas doszło do ostrej dyskusji. Okazało się, iż Dywerska wcale nie chce poszerzyć grona umarłych. „Nie licząc piątej wojny światowej, wzięłam udział już w czterech konfliktach zbrojnych”- powiedziała. Uczestniczyłam w wielu niebezpiecznych akcjach i bitwach, przeżyłam próbę zamachu na moją osobę, raz nawet cudownie uniknęłam wyroku śmierci! Czy po tym wszystkim wolno mi stracić życie ot tak, z ręki jakiejś nadgorliwej lekarki? Przecież sama pani widzi, iż moja śmierć nie przyniesie żadnego pożytku! „Pułkowniku, niech się pani nad sobą nie rozczula”- warknęła de Pressio. ”Przecież to nie ja decyduję o tym, który z pacjentów powinien zostać uśmiercony. My, lekarze, nie zwracamy uwagi na dokonania czy tytuł danego człowieka, traktujemy wszystkich jednakowo. Dlatego też nie mogę robić dla pani wyjątków. No, pułkowniku, proszę odsłonić żyłę!” Valeria Dywerska zdobyła się na szczerość: „Nie chcę umierać”- powiedziała cicho, ale naprawdę stanowczo. Niestety, było już za późno. Anhedonia de Pressio wyjęła z apteczki strzykawkę i wykonała najgorszy z możliwych zabiegów.
Doszłam do wniosku, iż definicja zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem powinna objąć również eutanazję. Oraz, oczywiście, aborcję i karę śmierci.

28 lutego 2085 roku

Jestem typową przedstawicielką XXI wieku. W dniu dzisiejszym obejrzałam w
telewizji relację z wydarzeń, które miały miejsce dwie ulice dalej. Oczywiście, rodzice nie zabronili mi wyjść z domu (ba, byliby nawet szczęśliwi, gdybym przypadkowo straciła życie), ale chciałam poznać dziennikarskie interpretacje. Chodzi po prostu o to, iż na Rynku Starego Miasta dokonano egzekucji kilku członkiń Feministycznej Unii Czułych Kobiet (tych, które w ubiegłym roku zamordowały dwadzieścia cztery osoby). Chociaż nigdy nie zaliczałam się do zwolenniczek tego ugrupowania, szczerze współczułam rozstrzelanym terrorystkom. Dlaczego społeczeństwo XXI wieku nie posiada zdolności przebaczania, wyciągania ręki do wroga? Czy okrutny los sześciu ludzkich istot w ogóle go nie obchodzi? Gdybym mogła, zrobiłabym wszystko, aby ocalić panie z Feministycznej Unii. Być może nawet oddałabym za nie życie!
No, ale to tylko marzenia.

2 marca 2085 roku
Feministyczna Unia Czułych Kobiet przygotowuje zemstę za śmierć swoich przywódczyń. Terrorystki mają zamiar zaatakować Wróżkowice- miejsce śmierci Lady Feminy. Przyszło mi do głowy, iż wspomniane ugrupowanie zachowuje się dość dziwacznie. Cóż z tego, że cały świat mówi o piątej wojnie światowej, skoro ONE nadal zajmują się własnymi interesami? Czyżby sądziły, iż każda pora jest dobra na walkę o „prawa kobiet”? Możliwe. Szkoda jedynie, że prowadzą swoją politykę kosztem wielu
niewinnych mężczyzn. Słyszałam, że również von Seelen otrzymał od terrorystek list z pogróżkami. Feministyczna Unia Czułych Kobiet nakazuje mu wyrzec się sprzeciwu wobec aborcji. W przeciwnym razie „Kilka Dam obróci go w proch i pył, zupełnie jak bezwartościową kukłę, paloną 21 marca”. Miejmy nadzieję, iż te słowa okażą się pustymi frazesami. Przecież von Seelen to naprawdę miły, inteligentny i wartościowy człowiek, który pomógł mi uciec z kliniki „Dignitte”. Nie chcę, żeby jakieś kryminalistki odebrały mu życie za sprzeciw wobec zabijania.

6 marca 2085 roku

Wczorajszy wieczór spędziłam na urodzinowej prywatce, zorganizowanej przez Liberalle. Zabawa okazała się niezbyt huczna; ograniczyliśmy się do zjedzenia paru smakołyków, obejrzenia dwóch filmów na GVC oraz gry w szczerość i odwagę. Przez cały czas towarzyszyły nam dźwięki najświeższych hitów. Chociaż nie przepadam za twórczością Daniela Komórczaka, starałam się zaakceptować jego prostackie piosenki. Wieczorem zdecydowałyśmy się obejrzeć kilka programów telewizyjnych. Kiedy jedna ze stacji zaczęła nadawać „Rytmy patriotyzmu”, postanowiłyśmy wymyślić układy choreograficzne do niektórych pieśni. Najlepsza okazała się Weronika, która stworzyła zabawny taniec-połamaniec do imprezowego „Maszerują strzelcy” Następnie obejrzałyśmy nowiutką ekranizację „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, która pod względem formy przypominała klasyczny film „Matrix” z 1999 roku. Najbardziej spodobała mi się scena, w której Maćko z Bogdańca (zupełnie, jak Trinity): uniósł się w powietrze -obrócił elegancko wokół własnej osi- i dopiero wtedy uderzył Lichtensteina mieczem. Oczywiście, krew lała się strumieniami. Ponieważ akcja filmu rozgrywała się w epoce średniowiecza, niemal bez przerwy słyszałyśmy mroczne, uduchowione, tajemnicze piosenki gotyk-rockowe. Najlepiej wypadło, oczywiście „Gdybym ci ja miała skrzydłeczka jak gąska” w wykonaniu niesamowitej Danusi Jurandówny (w tej roli Geraldyna Glebożernik). Gdybym mogła, oceniłabym „Krzyżaków”
na 6!

8 marca 2085 roku

W dniu wczorajszym demoniczna Władysława Sztuczka, nowa przywódczyni Feministycznej Unii Czułych Kobiet (czterdziestoletnia okularnica o długich, krwistoczerwonych włosach, inteligentnej twarzy i fioletowych oczach), zapowiedziała wielki zamach terrorystyczny. Dzisiaj, z okazji Dnia Kobiet doszło do ataku we wróżkowickiej dzielnicy Miriada. W okrutnym zamachu zginął mój ukochany, trzydziestosiedmioletni Ojciec. Proszę, nie każcie mi pisać o tym, co czuję... Są na tym świecie rzeczy, których nie da się wyrazić za pomocą słów...
Oprócz tego na oficjalnej stronie Feministycznej Unii pojawiło się wstrząsające nagranie, dokonane telefonem komórkowym. Kilka terrorystek morduje w nim, a wcześniej bestialsko torturuje, jedną ze swoich działaczek. Dlaczego? Nie dość, że okazała się hermafrodytą (a więc pół-mężczyzną), to jeszcze wyznała: „Uwierzcie mi, niektórzy faceci są naprawdę fajni. Nie możecie traktować ludzi stereotypowo. Przecież oni również posiadają uczucia, marzenia i nadzieję na lepsze jutro. Drogie
Siostry, zaakceptujcie wreszcie człowieczeństwo mężczyzn! Pozwólcie im żyć, funkcjonować w społeczeństwie!” Oprócz tego skatowana ofiara nie chciała wziąć udziału w dzisiejszym ataku. Skomentuję to krótko: OSTATNI SPRAWIEDLIWI NIGDY NIE SĄ SZCZĘŚLIWI. Wiedziała o tym nie tylko ta kobieta, ale również... Beniamin von Seelen i lekceważony papież Piotr II.

13 marca 2085 roku
Dzisiaj odbył się pogrzeb mojego Taty...

29 sierpnia 2085 roku

Przed chwilą dowiedziałam się, iż piąta wojna światowa dobiegła końca.
Chociaż konflikt zbrojny okazał się wyjątkowo krótki, pociągnął za sobą aż
5 milionów ofiar. Wyobrażam sobie, że nigdy nie zapomnę tego horrendalnego
rozdziału historii. Nie pogodzę się również z faktem, iż straciłam Ojca, a następnie najlepszą Przyjaciółkę -Liberalle. Jeśli chodzi o skłócone strony frontu, zwycięstwo odniosły Stany Zjednoczone. W wyniku jakiegoś wielkiego porozumienia międzynarodowego doszło do rozwiązania Unii Europejskiej. Od tej pory moja Ojczyzna nosi nazwę sprzed wielu lat; z Europejskiej Republiki Polski zmieniła się w Rzeczpospolitą Polską. Ku zdumieniu opinii publicznej, ostatnim Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, działającym od 12 lipca do 29 sierpnia 2085 roku został
sympatyczny Beniamin von Seelen. To właśnie On zdecydował się zakończyć piątą wojnę światową. Od tej pory obywatele nie ważą się wyszydzać Jego osoby; wprost przeciwnie, kochają Go za dobroć, którą potrafił okazać całemu światu. Jak powiedział Jezus Chrystus: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój”, „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości”. Od początku wiedziałam, iż prędzej czy później dobro musi zatryumfować.
Obecnie 29-letni Beniamin von Seelen jest Prezydentem RP. Nie dość, że ZAKAZAŁ przeprowadzania eutanazji, kryptanazji, aborcji i kary śmierci, to jeszcze zrezygnował z ustroju, zwanego „liberalizmem totalnym” i zamienił go na klasyczną DEMOKRACJĘ. Mój ulubiony, nieco infantylny polityk o wielkich, błękitnych, dziecinnych oczkach żartuje, iż właśnie staliśmy się świadkami narodzin VI Rzeczpospolitej.
Miejmy nadzieję, iż przyszłość kraju oraz całego świata okaże się jasna
jak promień słoneczny!!!