Podróże latającym samochodem nad Gliwicami

Katarzyna Hałun, klasa VI

publikacja 17.08.2006 13:35

12.07.2002r. / czwartek/

Był słoneczny, lipcowy dzień. Całą rodziną zamierzaliśmy spędzić wakacje nad polskim morzem. Mama z tatą upychali bagaże, a ja z moją starszą siostrą Agatą odkrywałyśmy, do czego służą przyciski i pokrętła na tablicy rozdzielczej.
-Mówię ci! To na pewno do wycieraczek! Mogę się założyć o najdroższego loda! W telewizji słyszałam, że mogą kosztować nawet...
Nie usłyszałam ostatnich słów siostry, bo akurat drogą przejechał wielki traktor.
-To co? Zakładasz się?- dokończyła Agata.
- Jasne!
Pociągnęłyśmy za dźwignię. Włączyły się...kierunkowskazy!
- A widzisz! Jak chcesz, możemy grać dalej! A loda chcę już!- krzyknęła triumfalnie siostra.
-Kupię ci loda, tylko nie wiem, za co. Pieniądze zostawiłam w mieszkaniu.
Wsunęłam rękę do schowka z kasetami. Może znajdę parę złotych? Poczułam coś okrągłego i zimnego.
- Masz szczęście, znalazłam pięć złotych, ale..ale ...one są przymocowane.
To nie były pieniądze. To... guzik? Wspólnie nacisnęłyśmy go i nagle samochód zaczął się unosić powoli nad ziemię. Zdumieni rodzice w ostatniej chwili wskoczyli na tylne siedzenie. Na wysokości dwudziestu metrów zaczęliśmy tracić głowy. Zamieniliśmy się szybko miejscami, by tato mógł zacząć działać. Nacisnął hamulec i powoli opadaliśmy w dół. Na szczęście nasz dom stoi na uboczu i nikt nie zauważył, co się stało.
Gdy nieco ochłonęliśmy, pokazałyśmy rodzicom, gdzie znalazłam tajemniczy guzik. Teraz odkryliśmy drugi, a obok dwie litery: DN.
- Co to może znaczyć?- zastanawiał się tata.
- To przecież jasne! Tato, ty mugolu! To dopalacz niewidzialności!
- Nie jestem mugolem!- zaprotestował ojciec. - Przecież widziałem film!
- Dzięki dopalaczowi niewidzialności nikt nie zobaczy, jak możemy wykorzystać nasz samochód.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, by przetrawić tę niezwykłą nowinę, aż nagle wrzasnęłam, ile sił w płuchach:
- Mam pomysł! Urządzimy niezwykłą podróż nad naszym miastem, nad Gliwicami! Poznamy je z innej strony!
- A spać będziemy na dachu nowego hotelu!- rozmarzył się tata.
- Jedźmy na ratusz, chcę być na wieży!
- A potem na radiostację!
- Chcę spojrzeć z góry na palmiarnię!
Każdy miał mnóstwo pomysłów i było już pewne, że wyjazd nad morze opóźni się. Lecz trudno przepuścić taką okazję!
Nastało kilka niezwykłych dni, a przygoda goniła przygodę. A gdy niezapomniane wakacje dobiegły końca, wiedzieliśmy, że przed nami weekendy oraz bliższe i dalsze podróże.