Nic na pół gwizdka

Krzysztof Błażyca

|

MGN 07-08/2008

publikacja 29.05.2008 10:03

Rozmowa z Romanem Koseckim, założycielem i trenerem Międzyszkolnego Uczniowskiego Klubu Sportowego „Kosa” Konstancin

Nic na pół gwizdka

Skąd pomysł stworzenia szkółki piłkarskiej?
– Zawsze marzyłem, by po zakończeniu gry szkolić młodych piłkarzy. Sam jako piłkarz jeździłem trochę po świecie. Widziałem szkolenie młodzieży w profesjonalnych szkołach. Mam nadzieję, że inni koledzy piłkarze kończący kariery sportowe też będą otwierać takie szkółki dla młodych.

Od kiedy istnieje szkółka „Kosa” Konstancin?
– Nasza szkółka istnieje od 2001 roku. Chłopcy biorą udział w turniejach, zdobywają puchary. Wygraliśmy na przykład turniej na  Korsyce. Co jakiś czas organizuję międzynarodowy turniej Kosa Cup. Przyjeżdżają Hiszpanie, Francuzi, Niemcy, Austriacy, Białorusini, Ukraińcy. Odwiedzają nas oldboje naszej reprezentacji, aktorzy, politycy. Byliśmy też na otwarciu boiska dla młodzieży ufundowanego przez UEFA. Wtedy przyjechał Platini. To było dla chłopaków wielkie przeżycie.

 Ilu chłopców zgłasza się każdego roku?
– Około 40. Część odpada.
 
Dlaczego?
– Często chłopcy sami rezygnują. Jest też selekcja, której jako trener muszę dokonać sam.
 
A oceny w szkole mają wpływ na to, kto należy do szkółki?
– Nie, sam nie byłem prymusem. Nauka jest oczywiście ważna. Trenerzy mają obowiązek raz w tygodniu przypominać o szkole. Nie patrzymy im na oceny, ale chłopcy z „Kosy” Konstancin dobrze wiedzą, że powinni zaliczać każdy rok szkolny.
 
Czy w konstancińskiej szkółce grają też dziewczyny?
– Czasem dostaję od nich pytania. Ale to całkiem inne szkolenie. Duże wyzwanie. Gdy grałem w USA, widziałem bardzo dobrze grające dziewczyny. Były wśród nich mistrzynie olimpijskie i mistrzynie świata. Jedna grała nawet z chłopcami w drużynie. Dziewczyny mogą grać w piłkę, ale nie wiem, czy dałbym radę je trenować. Może kiedyś spróbuję?... Na razie szkolimy tylko chłopców.

Podobno szkolił Pan kiedyś nawet księży?
– Rzeczywiście prowadziłem kiedyś reprezentację polskich księży. Graliśmy w Rzymie mecz z reprezentacją Watykanu i Gwardii Szwajcarskiej. Przedtem zostaliśmy przyjęci na audiencji prywatnej u papieża Jana Pawła II. Ojciec Święty spytał: „Z kim gracie?”. Odpowiedzieliśmy, że z Gwardią Szwajcarską i z Watykanem. A on na to: „Dokopcie im” – i zaczął się śmiać, że będzie śledził wynik. Wygraliśmy wtedy z Gwardią 8:1, a z Watykanem zremisowaliśmy 1:1.
 
Jakaś rada dla tych, którzy chcą zostać dobrymi piłkarzami?
– Angażować się na całego. Nie ma nic na pół gwizdka. Trzeba ćwiczyć „na maksa”, pełną parą,  interesować się piłką, poświęcać temu czas.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.