Ośrodek dla dzieci niesłyszących w Poznaniu

CO W CISZY GRA

publikacja 17.04.2009 11:11

Ośrodek dla dzieci niesłyszących w Poznaniu


Nie słyszą muzyki, a świetnie tańczą. Potrafią czytać z ruchu warg
i rozmawiać ze sobą pod wodą. Jak to możliwe? Odpowiedzi szukamy w jednej z poznańskich szkół.


Dzwonek na przerwę w szkole dla niesłyszących rozlega się tak samo głośno jak w zwykłej szkole. Rozmowom w języku migowym towarzyszą wygłupy, okrzyki, a czasem koleżeńskie sprzeczki.
Gdy w 1832 roku w budynku po klasztorze reformatów rozpoczął pracę Józef Sikorski, pierwszy nauczyciel dzieci niesłyszących w Poznaniu i obecny patron Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niesłyszących w Poznaniu, na lekcje przychodziło dwóch uczniów.
Dziś w tych samych murach uczy się 220 osób, które nie słyszą od urodzenia. Wśród wielu podobnych ośrodków w Polsce tylko jeden, ośrodek warszawski jest starszy od poznańskiego.

Powtórka na migi

W kilku zabytkowych budynkach Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Poznaniu znajduje się szkoła podstawowa, gimnazjum, szkoła zawodowa, liceum, technikum i studium policealne. Klasy liczą od 6 do 8 uczniów. Tu można nauczyć się zawodu kucharza, krawca, ogrodnika, poligrafa czy technika ochrony środowiska.
Trzecia klasa gimnazjum przygotowuje się właśnie do egzaminu z polskiego. Trwa powtórka epok literackich. Alina miga dla nas: „P-o-z-y-t-y-w-i-z-m”. Musiała pokazać każdą literkę z osobna, bo takiego wyrazu nie ma w polskim języku migowym. – Czasem na niektóre słowa wymyślamy własne migi – przyznają gimnazjaliści. Ta metoda sprawdza się nie tylko na lekcjach. Na obozach żeglarskich powstaje cały słownik wyrazów związanych z żeglowaniem, których nie ma w migowym języku.
– Podpowiadacie sobie na sprawdzianach? – pytam. – Są takie lekcje, gdy trudno ściągać czy podpowiadać. Ale zdarza się, że migamy do siebie, gdy nauczyciel nie patrzy – uśmiecha się Patryk. – Między sobą ustalamy też migi, których nie znają nauczyciele – dodaje.



Migusie

Ponad 80 procent dzieci głuchych przychodzi na świat w rodzinach słyszących. W szkolnym internacie poznańskiego ośrodka mieszka blisko setka uczniów. Pochodzą z całej Polski. Niektórzy noszą aparat słuchowy, inni mają implant ślimakowy, czyli urządzenie elektroniczne wszczepiane dzieciom podczas operacji. Od pierwszej klasy oprócz czytania i pisania, uczą się mówić.
Nauka trwa nie tylko w budynku szkoły. Uczniowie również na wyjazdach i zajęciach pozalekcyjnych uczą się porozumiewać ze sobą i z ludźmi słyszącymi. W ośrodku poznańskim jest zespół teatralny, kółko plastyczne i drużyna harcerska.
Zuchy, czyli 32. Nowomiejska Gromada Nieprzetartego szlaku „Zielone Migusie” i harcerze, czyli 56. Poznańska Drużyna Harcerska Nieprzetartego szlaku „Migusie spotykają się co tydzień. Na chustach harcerskich widnieje wyszyta prawa ręka.
Co oznacza? Dzieci powtarzają zgodnie za druhną drużynową: „Nasze ręce migają, pomagają, piszą i rysują, są zawsze czyste, sprzątają, pracują. Nie biją, nie psują i nie kradną”. Na spotkaniach poznają prawo harcerskie, zdobywają nowe sprawności rozwijające myślenie. Odwiedzają nawet starsze osoby w Domu Pomocy Społecznej.



Rozmówki pod wodą

W klubie sportowym trenują żeglarstwo, piłkę nożną, tenis stołowy, lekką atletykę i pływanie. W tej ostatniej dyscyplinie są prawdziwymi mistrzami a nawet rekordzistami świata. Dawid Kufel i Przemek Szołdra trenują właśnie ostro przed wrześniową olimpiadą dla niesłyszących, która odbędzie się na Tajwanie. Zanim z kadrą narodową wyruszą na olimpiadę, czekają ich Mistrzostwa Polski wraz ze słyszącymi. Na zawodach sygnał do startu daje im zapalające się światełko. Gdy mają płynąć z zawodnikami słyszącymi, śledzą ruch ręki swojego trenera.
Osiemnastoletni reprezentanci Polski przygodę z pływaniem rozpoczęli sześć lat temu. Dziś Dawid jest najlepszy w kraju w pływaniu na grzbiecie, a Przemek w stylu zmiennym.
– Chłopcy, żadnych rozmów – przypomina trener. Ale Dawid i Przemek mają na to sposób. Woda nie jest dla nich przeszkodą. – Gdy zawracamy, czasem migamy w swoją stronę – śmieje się Dawid. – Na przykład dajemy sobie znak, ile jeszcze zostało nam długości basenu do pokonania.
Poznańska szkoła to od lat kopalnia pływackich talentów. W czwartej, piątej i szóstej klasie uczniowie mają obowiązkową jedną lekcję w tygodniu na basenie. Później najzdolniejsi trenują dalej. Kontakt z wodą jest ważny dla dzieci niesłyszacych. – To również sposób rehabilitacji, bo niesłyszący mają mniejszą pojemność płuc. Lekcje na basenie pomagają więc ćwiczyć oddech – podkreśla Katarzyna Witman-Dziurla, nauczyciel wf.



Słuchanie oczami

Zaglądamy do czwartej klasy. Dwóch Michałów, Arek, Damian i Maciek skaczą i pląsają w rytm melodii „Zasiali górale owies”. – Nie trzeba słyszeć muzyki, by tańczyć – wyjaśnia nauczycielka.
Zajęcia muzyczne pomagają dzieciom poczuć dźwięk. Na podłodze leżą kartki z instrukcją: wolno, głośno, szybko. Chłopcy równo uderzają w bębenek w tempie wskazanym przez panią.
W poznańskiej szkole przez pierwsze trzy lata dzieci mają też w planie lekcji godzinę baletu. A w gimnazjum obowiązkowo taniec towarzyski. Nic więc dziwnego, że w klasach maturalnych studniówki zawsze są udane.
Czwartoklasiści zaczynają kolejne zajęcia. Dzień wcześniej poznawali historyczne miejsca Poznania. Wędrowali „Traktem królewsko-cesarskim”, a teraz patrząc na mapki i zdjęcia zabytków, opowiadają o wycieczce. – Pokażcie na mapie, gdzie jest katedra – pani mówi i miga. Chwilę później mówi już tylko przy pomocy ust. Dzieci powinny umieć odczytywać słowa z ruchu warg. Najlepsi biorą udział w corocznym konkursie „Oczy pomagają słyszeć”. Tegoroczny finał ogólnopolski dla dzieci niesłyszących ze szkół podstawowych odbędzie się w tym roku w Poznaniu. Zasady przypominają trochę dyktando. Na ekranie pojawia się nagranie wideo. Ktoś na nim czyta tekst, który następnie dzieci muszą zapisać. Jest tylko jeden szkopuł. Nagranie jest bez dźwięku. Uczestnicy konkursu notują to, co odczytają z ruchu ust.

Ucho na szybie

Poznański ośrodek to nie tylko szkoła dla dzieci i młodzieży. Tu po raz pierwszy w Polsce zorganizowano kurs prawa jazdy dla niesłyszących. Gdy do szkoły podjeżdża samochód z naklejką przekreślonego ucha na szybie, oznacza to, że kierowcą jest osoba niesłysząca. Kurs trwa cały rok. Bartek Łukowicz ze studium policealnego swoje prawo jazdy zdobył trzy lata temu. – Były spotkania z instruktorem – opowiada – a przepisów drogowych uczyliśmy się na komputerze. Nie znaliśmy wszystkich słów, jakie są w przepisach. Dlatego powstał nasz specjalny słownik w języku migowym.
Do Poznania przyjeżdżają też maluchy ze swoimi rodzicami. Najmłodsze mają zaledwie kilkanaście miesięcy. – Maleńkie dziecko, nie rozumie jeszcze dźwięków, które słyszy przez aparat słuchowy – mówi pani Jolanta Ruła, dyrektor ośrodka. – Pomagamy mu je nazwać. To jednak zadanie przede wszystkim dla rodziców – dodaje pani dyrektor. – U nas mogą się dowiedzieć, jak ćwiczyć z dziećmi w domu.
Im wcześniej rozpocznie się praca z dzieckiem niesłyszącym, tym większą szansa, że poradzi sobie w zwyczajnej szkole.

Piotr Sacha