Formuła 1 na żywo

Jarosław Dudała

|

MGN 09/2008

publikacja 18.08.2008 13:53

W Formule 1 najszybsze są Ferrari i Mclareny. Gdyby jednak zrobić konkurs na najgłośniejsze auto, nie do pobicia byłaby honda.

Formuła 1 na żywo Robert za sterami bolidu Formuły 1 fot. EAST NEWS / BERTRAND GUAY

Robert Kubica mówi, że zawody Formuły 1 na torze Hungaroring koło Budapesztu to jego wyścig domowy. Domowy, bo najbliżej Polski. Postanowiłem więc zobaczyć, jak na Węgrzech Kubica walczy na torze. Okazało się to wcale nie takie proste.

Fani
Siadam na trybunie w miejscu, w którym samochody na torze mkną 225 km/godz. Widoczny fragment toru przejeżdżają zaledwie w 5 – 6 sekund. W dodatku mój wzrok ciągle biega. To na tor, to na wielkie ekrany. Widać na nich transmisję telewizyjną. Tylko dzięki temu wiem, co dzieje się na dalszych etapach ponad 4 kilometrowego toru. Poza tym telewizja wyświetla też aktualną kolejność i informacje, kto już tankował i ile razy. A bez tego trudno się zorientować, komu idzie dobrze, a komu słabo. Na Hungaroringu najwięcej widać polskich, biało-czerwonych flag i czerwonych z czarnym koniem – znak najsłynniejszego zespołu Formuły 1 – włoskiego Ferrari. W tłumie Polaków, Węgrów, Finów, Hiszpanów, Niemców, Bośniaków, Serbów i wielu innych narodowości spotykam 7-letniego Ksawerego ze Świdnicy. Przyjechał ze swoim tatą Robertem. – Najbardziej mi się podoba, jak jeździ Kubica – mówi chłopiec.

Atmosfera
Tym razem naszemu kierowcy nie poszło najlepiej – na mecie był dopiero ósmy. Ale to nic w porównaniu z pechem, jakiego miał Felipe Massa. Brazylijczyk na samym starcie wyprzedził startujące z pierwszej linii McLareny. Niezagrożony jechał na pierwszym miejscu przez 67 okrążeń, ale na 3 kółka przed końcem z silnika jego Ferrari poszedł niebieskawy dym i krwistoczerwone auto pomalutku „zaparkowało” na prostej startowej. To był koniec jego marzeń o prawie pewnym już zwycięstwie. W tej sytuacji pierwszy na mecie zameldował się Heikki Kovalainen z McLarena. Polscy kibice żałowali i Kubicy, i Massy, ale i tak byli zadowoleni z widowiska. – Najważniejsza jest atmosfera, a nie miejsce na podium – mówią fani F1.

Szminka
Wbrew pozorom, ulubieńcami kibiców nie zawsze są ci, którzy wygrywają. – Pewnie, że kibicujemy Kubicy, ale podobają nam się też hondy. Bo najgłośniej ryczą – tłumaczy Marek ze Środy Wielkopolskiej. Silniki bolidów rozkręcają się do około 20 tys. obrotów na minutę, czyli 3 – 4 razy szybciej niż silniki aut osobowych. Ryk hondy jest najgłośniejszy, ale tak naprawdę to wszystkie bolidy wyją niemiłosiernie. Dlatego do każdego biletu dodawane jest podłużne, okrągłe pudełeczko. – Co to? Szminka? – dziwię się. Zaglądam do środka, a tam… piankowe zatyczki do uszu. – Prawdziwy kibic ich nie używa. Właśnie o to chodzi, by usłyszeć ten hałas – tłumaczą najbardziej zagorzali kibice.

Kapitulacja
Początkowo też chciałem usłyszeć wszystko bez wyjątku. Kierowcy jechali w niewielkich odstępach i przed moją trybuną przemykali mniej więcej co minutę. Był więc czas na odpoczynek dla uszu. Gdy jednak bolidy wyły i strzelały przy nas prawie bez przerwy, poddałem się – włożyłem do uszu stopery. Oprócz tego na zawodach Grand Prix Węgier przydają się lornetki, żeby lepiej widzieć tor i informacje wyświetlane na ekranach. A ponieważ wyścigi w Budapeszcie odbywają się w środku gorącego węgierskiego lata, dobrze jest też mieć krem z silnym filtrem, duużo napojów i czapeczkę z daszkiem. Lepiej przywieźć ją z Polski, bo te na stoiskach wokół toru kosztują 25 – 30 euro. Za firmową koszulkę trzeba zapłacić co najmniej 40 euro. Podsumowując: Formuła 1 oglądana z bliska w Budapeszcie to straszny hałas, swąd spalonej gumy, upał, wszechobecny kurz i kosmicznie wysokie ceny. Mimo to za rok polscy fani F1 na pewno raz jeszcze ruszą do Budapesztu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.