Czapki z głów, oto geniusz!

Szymon Babuchowski

|

MGN 06/2010

publikacja 06.05.2010 10:37

Nim skończył siedem lat, był już autorem pierwszych kompozycji. Fryderyka Chopina nazywano „poetą fortepianu”.

Czapki z głów, oto geniusz! Grób Fryderyka Chopina na paryskim cmentarzu Père-Lachaise fot. Henryk Przondziono

Przykładam kartę do czytnika i... jestem w Żelazowej Woli przy narodzinach artysty. Z głośników płynie muzyka, a lektor w słuchawkach sączy do ucha wybrane przeze mnie informacje. Przechodzę dalej, w lata młodzieńcze. Potem z kompozytorem jadę do Paryża. A przecież wcale nie ruszyłem się z Warszawy, gdzie niedawno otwarto nowoczesne Muzeum Fryderyka Chopina. Wybierzcie się tam koniecznie!

NUTY NA SUFICIE
Legenda mówi, że kiedy Fryderyk się rodził, jego ojciec, Mikołaj, grał na skrzypcach. Być może dlatego muzyka stała się całym światem Chopina. Z fortepianem zaznajomił się między czwartym a piątym rokiem życia. Nim skończył siedem lat, był już autorem pierwszych kompozycji. Dzieciństwo Fryderyka Chopina upływało w ciepłym domu rodzinnym. Polska była wtedy pod zaborami, ale w domu pielęgnowano tradycje narodowe i artystyczne. Rodzice muzykowali w duecie. Ulubioną kompozycją mamy małego Frycka była piosenka „Laura i Filon” do słów Franciszka Karpińskiego. Dorosły Chopin wykorzystał potem fragmenty tej piosenki w jednej ze swoich kompozycji. Jako cudowne dziecko Frycek stał się atrakcją salonów bogatej szlachty. Grywał też u księcia Konstantego, brata cara Aleksandra I. – Co tam patrzysz w górę, mały? – pytał książę. – Nuty czytasz na sufi cie? Fryderyka nazywano geniuszem, a car nagrodził go brylantowym pierścieniem. Jednak propozycję, by zostać jego nadwornym kompozytorem, Chopin odrzucił, a pierścień... sprzedał.

RATOWANIE ZDROWIA
W Warszawie uczył się pod okiem profesora Józefa Elsnera. Rozwijającą się karierę pianisty i kompozytora przerwała jednak choroba. Na pięć tygodni Fryderyk musiał wyjechać do Dusznik na Dolnym Śląsku, by leczyć się z „katarowej afekcji”, jak wówczas mówili lekarze. „Świeże powietrze i serwatka, którą pij am skwapliwie, tak mię postawiły na nogi, że jestem całkiem inny niż w Warszawie” – pisał do swojego profesora. Kompozytorowi bardzo spodobał się śląski krajobraz, jednak we znaki dawał mu się brak dobrego instrumentu. Mimo to w uzdrowiskowej sali młody Chopin dał dwa koncerty na rzecz sierot. Na pamiątkę tamtego wydarzenia w Dusznikach od 1946 roku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Chopinowski gromadzący najwybitniejszych pianistów ze wszystkich kontynentów. To najstarszy działający nieprzerwanie festiwal pianistyczny na świecie!

JEDNĄ NOGĄ W POLSCE
Sława Chopina zrodziła się jeszcze za jego życia, kiedy zaczął dawać koncerty w Wiedniu i Paryżu. Nazywano go „poetą fortepianu”. Wybitny niemiecki kompozytor Robert Schuman pisał o nim: „Panowie, czapki z głów, oto geniusz”. Światowe sceny stanęły przed Fryderykiem otworem. On wybrał Paryż – w pierwszej połowie XIX wieku miejsce pobytu wielu wybitnych malarzy, kompozytorów, pisarzy i poetów z całego świata. „Paryż jest to wszystko, co chcesz. Możesz się bawić, nudzić, śmiać, płakać, wszystko robić, co Ci się podoba, i nikt na Cię nie spojrzy, bo tutaj tysiące toż samo robiących, co Ty. Jakoż nie wiem, czy gdzie więcej pianistów jak w Paryżu. Nie wiem, czy gdzie więcej osłów i więcej wirtuozów jak tu” – pisał do przyjaciela Tytusa Woyciechowskiego. W Paryżu spędził Chopin ostatnich osiemnaście lat swojego życia. Mieszkał aż w dziewięciu miejscach tego miasta. I choć paryskie życie wciągnęło go aż za bardzo, nigdy nie zapomniał o ojczyźnie. Do końca życia tęsknił za „Mameczką”, „Papą” i „lubymi siostrzyczkami” – jak czule zwracał się do nich w listach. „Jestem zawsze jedną nogą u Was” –pisał do domu z Paryża w 1845 roku. Tęsknotę za ojczyzną przemieniał w muzykę. Tworzył bliskie polskiej duszy polonezy i mazurki. W utwory wplatał fragmenty polskich pieśni ludowych. Nawet kolęda „Lulajże-Jezuniu” stała się częścią jego Scherza h-moll.

U ŹRÓDŁA SZCZĘŚCIA
W Paryżu też ujawniła się z całą mocą choroba Fryderyka Chopina. Kompozytor od wielu lat chorował na gruźlicę. Gdy był już umierający, odwiedził go zakonnik Aleksander Jełowicki. Błagał artystę, by się wyspowiadał. – Rozumiem cię, nie chciałbym umrzeć bez sakramentów, aby nie zasmucić Matki mej kochanej – odpowiedział Chopin. – Ale ich przyjąć nie mogę, bo już ich nie rozumiem po twojemu. Kiedy jednak zakonnik przyszedł do Chopina 13 października 1849 roku, zastał kompozytora w zupełnie innym nastroju. – Dam ci, co zechcesz – powiedział Chopin. – Daj mi duszę twoją – odpowiedział ojciec Jełowicki. – Rozumiem, weź ją! Po tych słowach kompozytor usiadł na łóżku i płacząc zaczął się spowiadać. Tuż przed śmiercią dziękował zakonnikowi: „Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł jak świnia!”. A ostatnie słowa: „Jestem już u źródła szczęścia!...” wymówił, przyciskając krzyż do ust i serca. Grób Chopina znajduje się na paryskim cmentarzu PèreLachaise (czyt. per laszez). Nie ma chwili, by przy nagrobku nie stali odwiedzający. Świeże kwiaty i biało-czerwone chorągiewki zawsze otaczają grób kompozytora.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.