Korzystna strata

Sądy z sondy

|

MGN 09/2006

publikacja 24.08.2006 11:16

Czy można odnieść korzyść ze straty? Choć brzmi to nieprawdopodobnie to jednak tak!

Józef Broda   Józef Broda
nauczyciel, muzyk ludowy
fot. JÓZEF WOLNY
Józef Broda
nauczyciel, muzyk ludowy

Miałem piękny dom, zbudowany z grubych drewnianych bali. I w pewnym momencie wszystko spłonęło. Ktoś podłożył ogień, podpalił. Dwadzieścia lat temu. Pamiętam, jak zobaczyłem zgliszcza, wziąłem potężny oddech i powiedziałem: „Boże, z Twoją pomocą zbuduję nowy dom”.

Bardzo bałem się o moją żonę, a ona... bała się o mnie. Bała się, jak ja to wytrzymam, a ja bałem się, że ona się rozleci, bo nasz mały synek Matyjasz miał zaledwie kilka miesięcy. To doświadczenie bardzo nas do siebie zbliżyło i nauczyło nas przebaczać.

Dorośli często nie potrafią przebaczyć. Mówią, że nie mogą zapomnieć, bo nie chcą zapomnieć! A co robią dzieci? Pobiją się, czasem nawet do krwi, a za chwilkę gonią razem po łące, bawią się.

Można się od nich uczyć. Po spaleniu domu nie wniosłem sprawy do sądu, nie chciałem żadnych odszkodowań. Prosiłem sąd o wycofanie sprawy. Zostawiłem to! Zbudowałem nowy dom. Odzyskałem pokój serca.

Krystyna Feldman   Krystyna Feldman
aktorka
fot. EAST NEWS / SE / PIOTR LISZKIEWICZ
Krystyna Feldman
aktorka

Są pewne wartości, za które człowiek zgodziłby się stracić wszystko. Moje pokolenie wypróbowywało już to ileś tam razy. Kiedy w 1939 roku napadnięto nas z obu stron. Jeden wróg oficjalny – Niemcy, drugi, nie daj Panie Boże, „przyjaciel” – Sowieci, którzy nam wepchnęli bagnet w plecy. Wtedy rzeczywiście byliśmy gotowi wszystko poświęcić, by odzyskać niepodległość.

Nie zetknęłam się z tym, żeby mi ktoś rewolwer przystawiał do czoła i groził, albo pluniesz na krzyż, albo kula w łeb. Takich sytuacji ekstremalnych nie miałam, ale przez cały okres PRL-u, a nawet stalinizmu, nigdy nie kryłam się ze swoją wiarą, z tym, że chodzę do kościoła. Do partii też się zapisać nie dałam. Powiedziałam, że musiałabym kogoś oszukać, albo Pana Boga, albo partię. Pana Boga nie chcę oszukiwać, a partię też nieładnie oszukać.

Nigdy nie kryłam się z tymi wartościami, które są dla mnie najważniejsze. Materialnie wychodziłam na tym do kitu, ale moralnie czuję się czysta, że nie narobiłam świństwa, że nie zaparłam się w imię przydziału mieszkania czy samochodu. Zauważyłam nawet pewnego rodzaju szacunek w stosunku do swojej osoby.

Również szacunek kolegów partyjnych i nie bardzo wierzących. Są pewne wartości, których się nie sprzedaje. Tak mnie wychowano i tak wierzę. Może to jest droga zachowania spokoju wewnętrznego. Nie opłaci się życia budować na tym, co przemija. Co mi z tego, że będę miała pięć samochodów, cztery dacze i ochroniarzy? To wszystko diabli wezmą. Natomiast moje wartości są niezmienne.

 


Leszek Szawiński   Leszek Szawiński
Wspólnota Dobrego Pasterza
fot. HENRYK PRZONDZIONO
Leszek Szawiński
Wspólnota Dobrego Pasterza

Dwa dni przed moim ślubem załatwiałem mnóstwo rzeczy i jeszcze miałem pojechać na Jasną Górę, by złożyć świadectwo o swoim życiu dla jakichś sióstr zakonnych. Wcześniej dzwoniłem z automatu telefonicznego.

Wieczorem zauważyłem, że nie mam dowodu osobistego, prawa jazdy i… pieniędzy uzbieranych na wesele. Wszystko zostało na automacie. Oblał mnie zimny pot, wpadłem w panikę. Jak powiedzieć o tym Kalinie? Jak w tej sytuacji mówić świadectwo?

Wszedłem do jasnogórskiej kaplicy i ogarnęło mnie dziwne uczucie ogromnego pokoju. Jakbym wszedł do domu, do mamy, która mówi: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze”. Dopiero następnego dnia zacząłem poszukiwania.

Nikt w okolicy niczego nie widział. W końcu wszedłem do restauracji: „A wie pan, było tu takie starsze małżeństwo, znaleźli coś, zostawili swoje namiary”. Pojechałem. Nie brakowało niczego.

 

 

Ojciec Adam Piecuch   Ojciec Adam Piecuch
paulin
fot. TOMASZ GOŁĄB
Ojciec Adam Piecuch
paulin

W seminarium marzyłem tylko o tym, by być dobrym księdzem. Robiłem wszystko, by nim zostać. Nie czytałem zwykłych książek, tylko książki potrzebne do kapłaństwa. I nagle wszystko się zawaliło. Nie dopuszczono mnie do święceń! Boże, jak ja to przeżywałem! A moja rodzina?

Wydawało mi się, że to koniec świata. Dziś jestem pewny, że odłożenie święceń o rok było dla mnie dobre. Bo myśl o kapłaństwie stała się bożkiem.

Gdyby nie to, nie byłbym tak blisko z Bogiem jak dziś. To mnie bardzo nauczyło pokory. Zrozumiałem, że nie ja jestem tu najważniejszy. Dzięki temu wiem, że w opuszczeniu można spotkać Boga. Przekonałem się o tym na własnej skórze.

 



Violetta Brzezińska   Violetta Brzezińska
wokalistka
fot. ADA KACZANOWSKA
Violetta Brzezińska
wokalistka


Miałam w moim życiu parę takich momentów, kiedy Panu Bogu musiałam oddać wszystko i myślę, że jeszcze niejeden mnie czeka. Straciłam bliską osobę i na początku wszystko chciałam układać po swojemu.

Wiele razy szłam pod krzyż i prosiłam nawet Jezusa, żeby było po mojemu, a później zrozumiałam, że muszę się od takiego myślenia uwolnić i ze łzami w oczach – było mi bardzo ciężko – powiedziałam, że Mu oddaję wszystko.

Niech będzie tak, jak Ty chcesz. Czytałam wtedy księgę Hioba i wierzyłam w to, że kiedy wszystko się traci, Bóg daje o wiele więcej. Wtedy zaczęło się bardzo dużo zmieniać. Przede wszystkim we mnie. Wrócił spokój.

Byłam pogodzona z moim życiem, chociaż przedtem wcale mi się ono nie podobało. Myślę, że tylko dla Miłości Boga chciałabym zrezygnować ze wszystkiego.

Wiem, że to nie jest proste. Kiedyś słyszałam takie zdanie, że chrześcijaństwo nie jest dla mięczaków ani dla cwaniaków. Te wszystkie trudności są po, żebyśmy byli coraz bardziej mocni.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.