Wiosna to kolor

Agata Puścikowska

|

MGN 04/2010

publikacja 15.03.2010 13:19

Julita Wudarczyk, stylistka, radzi, co zrobić żeby być piękną na wiosnę.

Wiosna to kolor Zabawna czerwona kurtka spięta grubym pasem, ciemny szal, czerwona torba, do tego włosy związane w kitki i w gimnazjalistce Agnieszce nie ma już nic z szarej myszki (modelka z lewej). Kontrastowe kolory, ładna spódniczka, kolorowe buty i przykuwający uwagę, czerwony szal – można zaszaleć (modelka z prawej) fot. JAKUB SZYMCZUK

Być modną na wiosnę, to…?
– Być kolorową, nietuzinkową, dobierać, mieszać, eksperymentować. Wiosna to kolor. Po szarej, zimnej zimie, po ciężkich, przytłaczających ubraniach, wreszcie można pobawić się ubiorem. Ale uwaga: bawić się, nie znaczy przesadzać, a eksperymentować, nie oznacza ubierać się niezgodnie z wiekiem, wyzywająco czy wulgarnie.

Co zrobić, żeby wiosenny eksperyment z modą był udany?
– Proponuję bawić się kolorem. Kolor przyciąga uwagę, dodaje blasku cerze, działa rozweselająco. Nie bójmy się łączenia kolorów pozornie niepasujących. Czerwień i granat razem? Bardzo fajnie. Jeśli dodamy do tego akcent czerni – też dobrze. Ale sama czerń? Nie!

Dlaczego? Mnóstwo ludzi lubi czerń. – Czerń przytłacza, postarza. Osoby, szczególnie młode, ubrane na czarno (pomijam wieczorowe wyjście czy żałobę), wyglądają smutno. Robią z siebie przysłowiowe szare myszki. Czasem też, nie mając na siebie pomysłu, zakładają bezpieczne szaro-czarne ubranie, bo niby wszystko do siebie pasuje. Wydaje im się, że czerń wyszczupla. Wystarczy troszkę wysilić wyobraźnię, dopasować parę dodatków i już wyglądamy świeżo i oryginalnie.

Dlaczego: „wydaje się, że czerń wyszczupla”?
– Wszystko zależy, co się zakłada i jak. Jeśli pulchna dziewczyna założy wielki czarny sweter, będzie wyglądała na większą. Jeśli ktoś z krótkimi nogami założy czarne spodnie – gumki, nogi jeszcze bardziej się skrócą. Trzeba myśleć, a nie kierować się „trendami”. Czasem wystarczy krytycznie spojrzeć w lustro i zastanowić się, czy konkretny, bardzo modny ciuszek, po prostu mi pasuje. Dobrze też zapytać o radę kogoś doświadczonego, starszego. Wbrew temu, co czasem młodym się wydaje, mama czy ciocia nie chcą nam zrobić krzywdy. Zależy im, żeby ich córka, kuzynka wyglądały dobrze.

Czasem dziewczyny przesadzają z dekoltem czy długością mini.
– Nawet często przesadzają. I... robią sobie krzywdę. Krótka spódniczka czy wielki dekolt to przekaz: „Nie patrz na mnie, nie słuchaj tego, co chcę ci powiedzieć. Patrz na moje ciało i traktuj mnie troszkę jak ładny (?) przedmiot”. Ubranie wyzywające tak naprawdę szkodzi dziewczynie, bo na własne życzenie może być potraktowana nie jak człowiek, z którym warto rozmawiać, tylko jako obiekt seksualny.

To co zrobić, żeby wyglądać ciekawie, a nie wyzywająco?
– Jeszcze raz mówię: kolor. Nie bójmy się go. Wystarczy czasem zwykle ubranie zaakcentowane fajną apaszką, zabawnym butem i już poczujemy się pozytywnie.

A co z makijażem? O to czasem toczą się wojny domowe?
– Zupełnie niepotrzebnie. Makij aż, gdy ma się 14 czy 15 lat, naprawdę nie jest konieczny. Ale gdy mamy wielkie wyjście, polecam delikatny podkład, na przykład antybakteryjny i koniecznie dostosowany do wieku. Można też korektorem zakryć krostki na nastoletniej buzi. Rzęsy – jeśli są jasne – można podkreślić jedną warstwą maskary, najlepiej brązowej. Zamiast tuszu można użyć bezbarwnej odżywki – oko też wygląda wyraziście. Na usta polecam delikatny błyszczyk – nie kryjący, a delikatnie podkreślający naturalny kolor ust. Generalna zasada jest taka: po nałożeniu makijażu nie może być go widać. Mamy wyglądać ładnie, naturalnie, a nie ciężko i sztucznie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.