30 lat temu wybrali naszego człowieka

opracowała Weronika Gurdek

|

MGN 10/2008

publikacja 24.09.2008 08:36

16 października 1978 roku kardynał Karol Wojtyła, został wybrany papieżem. W tym roku mija 30 rocznica od tych wydarzeń. Z tej okazji mieszkańcy Wadowic podzielili się z Małym Gościem wspomnieniami o Karolu Wojtyle - "swoim człowieku"

Stanisława Wodyńska   Stanisława Wodyńska
pielęgniarka, założycielka Stowarzyszenia im. dr. Edmunda Wojtyły
fot. WERONIKA GURDEK
Stanisława Wodyńska

pielęgniarka, założycielka Stowarzyszenia im. dr. Edmunda Wojtyły

Wiadomość o wyborze Karola Wojtyły na papieża zastała mnie w domu. Zaskoczenie było olbrzymie, ale najważniejsza była radość. W pantoflach wybiegłam z domu, żeby zanieść tę nowinę mojej mamie! Potem każdy, kto tylko mógł, szedł do kościoła na rynku.

To był ogromny przełom dla naszej ojczyzny. W 1990 roku zaproponowaliśmy, by zmienić patrona szpitala wadowickiego z radzieckiej lekarki na Jana Pawła II. Pojechaliśmy z tą prośbą do Rzymu.

Ojciec Święty oczywiście się zgodził, ale postawił warunek: w tym szpitalu nie może być wykonywana aborcja.

Po rocznym sprawdzianie, Jan Paweł II osobiście wyraził zgodę na patronat. Od początku, zamiast budować pomniki ze spiżu, chcieliśmy stawiać żywe pomniki.

 

 


Ewa Filipiak   Ewa Filipiak
burmistrz Wadowic
fot. WERONIKA GURDEK
Ewa Filipiak

burmistrz Wadowic

Z tamtego dnia pamiętam ogromną radość i niedowierzanie zarazem. Jak to możliwe? Nie Włoch, tylko Polak, a do tego wadowiczanin jest papieżem?! Nie mieściło się to w głowie. Człowiek, który przez osiemnaście lat mieszkał w Wadowicach przy ul. Kościelnej, zostaje głową... Kościoła!

Wiele razy moja mama opowiadała mi o rodzinie Papieża, szczególnie o jego ojcu Edmundzie. Historii w szkole uczyła mnie pani Putyrowa, sąsiadka Wojtyłów. Dlatego to wszystko wydawało się znajome i niemożliwe jednocześnie.

Z perspektywy czasu muszę przyznać, że wtedy nie zdawałam sobie sprawy z wagi tego wydarzenia. Prawdziwa świadomość przyszła z czasem. Ojciec Święty dodawał nam odwagi. Jego słowa „Nie lękajcie się!” zmieniały Polskę

 



Stanisław Pena   Stanisław Pena
inżynier, kierownik budowy kościoła pw. św. Piotra w Wadowicach
fot. WERONIKA GURDEK
Stanisław Pena

inżynier, kierownik budowy kościoła pw. św. Piotra w Wadowicach

Pamiętam, że kiedy umarł mój tato w 1944 roku, nie mogłem sobie znaleźć miejsca w domu. Znikałem nawet na kilka dni. Miałem wtedy 12 lat. Kilka razy przyjechałem też do Wadowic i błąkałem się po ulicach.

Z Makowa Podhalańskiego nie było daleko. Pewnego razu szedłem ulicą, przy której kiedyś mieszkał Karol Wojtyła. W mieście było pusto, a ja byłem bardzo smutny. Usłyszałem wtedy taki wewnętrzny głos: „to nic, że tu jest tak pusto, ale w tym domu, dokonały się rzeczy wielkie”.

Jak wielkie, uświadomiłem sobie w dniu, kiedy Karola Wojtyłę z Wadowic wybrano na papieża. Tego dnia byliśmy z żoną u sąsiadów. Graliśmy w karty. Aż tu nagle rozdzwoniły się dzwony.

Dopiero, gdy córka wróciła z nabożeństwa różańcowego, powiedziała, co się stało. Rzuciliśmy karty i wszyscy poszliśmy modlić się na różańcu. A później całą noc nie mogliśmy spać.

 



Irena Janik   Irena Janik
emerytowana pielęgniarka
fot. WERONIKA GURDEK
Irena Janik

emerytowana pielęgniarka

16 października 1978 roku wszyscy zaniemówiliśmy. Szczególnie dziennikarze. Nawet ówczesny „Dziennik Telewizyjny” tego dnia był spóźniony. O wyborze kardynała Wojtyły na papieża dowiedziałam się od szwagra. Zadzwonił do nas od razu, kiedy tylko usłyszał tę wiadomość w radiu.

Było coś koło osiemnastej, na dworze ciemno, bo to już przecież październik. Szybko zrobiło się zamieszanie. Wielu wadowiczan przyszło na rynek, przed dzisiejszą bazylikę.

Od razu pojawili się dziennikarze – polscy i zagraniczni. Wszyscy chcieli rozmawiać z księdzem Edwardem Zacherem, wtedy proboszczem w Wadowicach, który oczywiście świetnie znał Karola Wojtyłę.

Pamiętam, jak przy okazji jednej z Mszy zaraz po wyborze, ksiądz Zacher powiedział, że pojedzie do Rzymu, bo Ojciec Święty go zaprosił. A był już starszy i schorowany. Jak wrócił, wszedł na ambonę i z uśmiechem powiedział: „I co, myśleliście, że nie dam rady? Stary Zacher był w Rzymie!”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.