Zapłacone długi

Gabriela Szulik

|

MGN 05/2010

publikacja 31.03.2010 20:20

O ruchach Pana Boga i bezruchu człowieka rozmowa z ojcem Stanisławem Jaroszem, paulinem, przeorem klasztoru i proboszczem we Włodawie

Zapłacone długi fot. ROMAN KOSZOWSKI

Mały Gość: Czego Ojciec boi się najbardziej?
Ojciec Stanisław Jarosz:– Siebie. Boję się, że zrobię Panu Bogu taki numer, że się nie poskładam.

Zakonnikowi nie wypada chyba odpowiedzieć inaczej, tylko tak, że boi się grzechu...
– No, ale powoli. Rzecz polega na tym, że jeżeli boję się zrobić Panu Bogu numer, czyli boję się grzechu, to znaczy, że boję się zła. A wszystkie złe rzeczy nie rodzą się z niczego innego, tylko z grzechu. Czemu jest wojna? Bo ktoś podjął taką decyzję, czyli zgrzeszył. Dlaczego ktoś został zabity na jezdni? Bo inny jechał za szybko, czyli zgrzeszył. Dlaczego dzieci płaczą, kiedy rodzice się rozwodzą? Bo tam jest grzech. Grzech zawsze niesie cierpienie, śmierć. Dlatego nie mówię tego jako ksiądz, ale z własnego przekonania.

Ale dzisiaj ludzie przekraczają przepisy, prawo a nie, grzeszą.
– Żeby ktoś uznał grzech, musi uznać Pana Boga. Jeśli ludzie nie uznają Boga, to zła nie nazwą grzechem, tylko brakiem kultury, chamstwem, egoizmem. Tylko człowiek wierzący zło nazwie grzechem.

I co z nim zrobi?
– Jak najszybciej poleci podłączyć się z powrotem pod Pana Boga, bo przez grzech się odłączył i jest jak żarówka bez prądu.

Pan Bóg zawsze przebaczy? Każdy grzech?
– Pierwsza rzecz, to trzeba powiedzieć, że Pan Bóg już prze-ba-czył. W czasie przeszłym. Pan Bóg przebaczył wtedy, gdy Jezus umarł na krzyżu. Przyjął na siebie karę za nasze grzechy i od tamtego czasu czeka na każdego miłosierdzie, przebaczenie. Problem tylko w tym, czy człowiek je przyjmie, bo lekarstwo w szufladzie jeszcze nikomu nie pomogło. Trzeba je zażyć i to tak, jak mówi lekarz: czopki nie do buzi, pastylki nie domięśniowo, a zastrzyków się nie pije, tylko robi iniekcje.
Podobnie jest z przebaczeniem. Boże Miłosierdzie czeka. A jeśli ktoś go nie przyjmuje, to nie znaczy, że go nie ma. Stoi pralka w domu, jest proszek, woda, ale jeśli ktoś nie zacznie prać, to umrze w brudzie.

Czyli, ruch należy do człowieka?
– Tak! Zawsze! Bóg już swój ruch zrobił. Wszystkie grzechy są odpuszczone. Jedyny grzech jest taki, jeśli człowiek nie przyjmie Bożego przebaczenia i jeszcze oskarża Boga o brak miłosierdzia. Tak jak faryzeusze. Widzieli cuda i łaski, a mówili, że Jezus od Belzebuba przychodzi. To już była perfidia wyjątkowa.

Skoro Pan Bóg mi przebaczył, to po co się wysilać? Moje grzechy i tak są przebaczone.
– Nieprawda. Rzecz jest taka. Jeżeli Ty, bracie grzeszysz, czyli jesteś chory, nosisz w sobie raka, to możesz udawać, że go nie ma. Możesz mówić, że jeszcze trzy takie raki sobie zafundujesz, bo w aptece są lekarstwa.
Bóg Ci przebaczył, ale tyś tego nie przyjął. Do ciebie to przebaczenie nie doszło, durniu jeden. Jest wanna pełna wody, a Ty nawet nogi tam nie włożyłeś. Nie zanurzyłeś się w Miłosierdziu Boga. Jest woda do picia, ale jeśli ktoś nie chce się napić, to czyja wina, że mu wargi spękały?

Czyli co, po prostu mam iść do spowiedzi?
– Najprościej. To pewny sposób na Miłosierdzie. Są jeszcze inne: żal doskonały, jałmużna, modlitwa. Tyle, że nie zawsze do końca wiem, na ile żałuję ze względu na Pana Boga, czy mówię sobie: „Jezu, tyle nagrzeszyłem i teraz muszę się tego wstydzić”. Albo daję komuś jałmużnę tylko dlatego, żeby ten biedak się ode mnie odczepił. Dlatego spowiedź jest pewną formą przyjęcia Miłosierdzia Bożego

A jak ktoś nie zdąży się wyspowiadać i umrze?
– Jeśli w ostatniej chwili szczerze, a nie ze strachu, zwraca się do Pana Boga: „Panie, miej litość nade mną grzesznikiem, chcę wrócić do Ciebie”, to też jest ten moment, który się liczy przed Panem Bogiem. Wystarczy, że zwróci ku Niemu swoją nadzieję.

Skoro Pan Bóg jest taki miłosierny, to może nie muszę się przejmować grzechami, bo zawsze dostanę przebaczenie?
– Jeśli ktoś tak myśli, to po pierwsze spowiedzi są nieważne, bo automatycznie wysadził w powietrze postanowienie poprawy. Żeby spowiedź zaistniała, musi być szczery żal i szczera chęć poprawy. Nawet, jeśli pijak po spowiedzi znów będzie pił, to on CHCE się zmienić, przychodzi i mówi SZCZERZE: „Chcę się poprawić”, mimo że wie, że niewiele mu z tego wyjdzie. Ale to chcenie jest prawdziwe.

Co to znaczy, że Jezus wysłużył dla nas miłosierdzie?
– Ja to dzieciom tłumaczyłem tak: Jezus wziął na siebie nasze winy, to znaczy zgłosił się ochotnik. Skoro ma być kara, to On powiedział: chłopaki ja pójdę, żeby mnie wytłukli, i żebyście Wy nie dostali. Ale jest też inny obraz, którego często używam. Biorę miseczkę z brudną wodą, ale taką niedużą, może być talerz głęboki i biorę gąbkę, i ta gąbka wessie cały brud, i na talerzu nic nie zostanie.

Czyli nasze grzechy są w Jezusie?
– Tak, On wessał nasze grzechy, umarł z nimi. Apostoł mówi, że Jezus „stał się grzechem” (por. 2 Kor 5, 21). Naszym grzechem, nie swoim. Ten grzech został ukarany, a my zostaliśmy obmyci w Jego krwi. I na tym nie koniec, bo On zmartwychwstał. Po to, żeby przynieść Dobrą Nowinę o przebaczeniu grzechów, o otwartej drodze do nieba, o tym, że nas usprawiedliwił przed Bogiem: „Ojcze Niebieski, to jest cena miłości za Stanisława. Zapłaciłem za niego długi i rachunki. Karę, która się jemu należała wziąłem na siebie”.

Dlaczego Pan Bóg to zrobił?
– Bo kocha nas niewyobrażalnie.

Czy poza Miłosierdziem, człowiek ma inną szansę, żeby jego grzechy zostały przebaczone?
– Nie ma innej. Jeżeli kosmonauta, wyszedł ze statku na zewnątrz i nie będzie przywiązany, poleci w nieskończoność i sam sobie nie pomoże. Grzesznik, który odłączył się od Boga, już nic nie może, jeśli ten stan odłączenia od Boga potwierdzi śmierć. To już koniec, to jest piekło.

A my możemy pomóc takiemu, który ma problem z podłączeniem się do Boga?
– Zawsze namawiam ludzi, żeby codziennie modlili się za jakiegoś człowieka, który stoi nad otwartym piekłem. Żeby Go Pan Bóg uratował. To nasz obowiązek, żeby ratować dusze od zatracenia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.