Dostałem więcej, niż straciłem

Weronika Gurdek

|

MGN 04/2009

publikacja 16.03.2009 16:41

Jak psuje się samochód, to otwieramy katalog i wybieramy nowe części. Ale jak „zepsuje” się noga, to katalogu z „nowymi nogami” nie ma. – Dlatego założyłem fundację – mówi Jasiek Mela.

Jasiek Mela Jasiek Mela
fot. HENRYK PRZONDZIONO

Najmłodszy na świecie zdobywca bieguna południowego i północnego Jasiek Mela w zeszłym roku skończył 20 lat. Od dwóch miesięcy jest szefem fundacji „Poza Horyzonty”. Sam niepełnosprawny – pomaga niepełnosprawnym i osobom poszkodowanym w wypadkach stanąć... na nogi. Pomaga uwierzyć, że życie po wypadku nadal ma sens.

Biegun to pestka
Znany jest przede wszystkim jako pierwszy niepełnosprawny, który stanął na obydwu biegunach. Gdy miał 14 lat, porażony prądem stracił prawe przedramię i lewe podudzie. Dziś potrafi chodzić dzięki specjalnej protezie. – Zawaliły się wszystkie moje plany i marzenia, zupełnie przestałem wierzyć w siebie – wspomina. – I wtedy Marek Kamiński, znany polarnik, zaproponował mi wspólną wyprawę. To była iskra, której potrzebowałem – wspomina Jasiek. W październiku ubiegłego roku poszedł na kolejną niezwykła wyprawę. Na najwyższy szczyt Afryki, Kilimandżaro (5895 m n.p.m.), zwany Białym Dachem Czarnego Lądu. Jasiek był jedną z dziewięciu niepełnosprawnych osób, które wzięły w niej udział. – Kiedy dziś wspominam Kilimandżaro, nie mam przed oczami góry, ale ludzi. Patrzyliśmy nie w kierunku szczytu, ale na siebie. Góry odsłaniają prawdę o człowieku – opowiada. O Kilimandżaro mówi się, że to łatwa góra, ale potrafi  dać w kość. Szczególnie doskwiera zmiana temperatur i rozrzedzone powietrze. – Czułem, jakbym miał 90 lat. Robiłem kilka kroków i zupełnie opadałem z sił. Wtedy zrozumiałem, jak ważna jest obecność drugiego człowieka. 

Bariery w głowach
Jasiek prawie dwa lata mierzył się z pomysłem założenia fundacji. – Szukałam kogoś, kto by mi pomógł – opowiada. – Bo nie ma sensu robić czegoś, czego i tak nie mógłbym opanować. Okazja nadarzyła się podczas wyprawy na Kilimandżaro. W kilkunastoosobowej ekipie znalazł się Piotrek, fundraiser,  czyli osoba, która zajmuje się zdobywaniem pieniędzy na działalność fundacji. – Zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że myślimy podobnie – śmieje się Jasiek. – W przeddzień moich 20. urodzin zarejestrowaliśmy fundację „Poza Horyzonty”. Dlaczego „Poza Horyzonty”? – Chcemy walczyć z takim myśleniem, że niepełnosprawny powinien siedzieć w domu i omij ać życie, bo życie jest niebezpieczne – wyjaśnia Jasiek. – Im dłużej żyję, tym wyraźniej widzę, że większość barier jest w ludzkich głowach. Po wypadku musiałem nauczyć się wszystko robić jedną ręką i używać protezy. Straciłem rękę i nogę, i jednocześnie część mnie. Stałem się innym człowiekiem. I o wiele trudniejsze było pogodzenie się z tym. Trudno się z tego podnieść. W takich chwilach ważne jest, by byli koło nas pomocni ludzie – Jasiek podkreśla to niemal w każdym zdaniu.

Uśmiech jak paliwo
Pierwszym podopiecznym fundacji Jaśka Meli jest 8-letni Witek Malisiak z Wrocławia. Chłopiec w wypadku stracił stopę i ciężko uszkodził drugą nogę. Będzie mu potrzebna proteza. Witek pochodzi z wielodzietnej rodziny i jego rodziców nie stać na kosztowne leczenie i sprzęt. – Kiedy dowiedzieliśmy się o Witku, natychmiast chcieliśmy mu pomóc – opowiada Jasiek. – Od razu przypomniało mi się, jak było ze mną. Nie wiedziałem, co będzie dalej, jak będę dalej żył – wspomina. – Jak psuje się nam samochód, to otwieramy katalog i wybieramy nowe części, ale jak się nam „zepsuje” noga, to nie ma katalogu z „nowymi nogami”. Byłoby mi dużo łatwiej, gdybym od razu po wypadku spotkał kogoś, kto wytłumaczyłby mi, jakie są protezy, jak wygląda rehabilitacja. Dlatego postanowiłem pojechać do Witka do szpitala. To mały chłopiec, więc tym bardziej był przerażony, zupełnie bezradny. Jego uśmiech jest dla mnie jak paliwo rakietowe! 

Mistrzostwa dla Witka
Na początku marca fundacja Jaśka Meli zorganizowała niecodzienne zawody, by Witkowi kupić specjalistyczną protezę i sfi nansować turnus rehabilitacyjny. W Kotle Gąsienicowym Kasprowego Wierchu odbyły się I Mistrzostwa Polski w Narciarstwie Alpejskim Fundacji i Stowarzyszeń. Uczestnicy zmierzyli się w slalomie gigancie. – To nasz pierwszy konkretny krok – cieszy się Jasiek. – Zobaczymy, co dalej. Mamy mnóstwo pomysłów... Kiedyś mnie ktoś pomógł, teraz ja mam okazję. – Co byś zrobił, gdybyś mógł cofnąć czas? – zapytałam Jaśka na koniec. – Nie wiem, nigdy nie zastanawiam się, „co by było, gdyby...”. Może tamtego dnia nie poraziłby mnie prąd, ale dzień później wpadłbym pod samochód? Ja po prostu cieszę się z tego, co mam. Wszystkie doświadczenia są cenne. Także te trudne. W miejsce tego, co straciłem tamtego dnia, zyskałem o wiele więcej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.