Pływające laboratorium

Krzysztof Błażyca

|

MGN 04/2009

publikacja 16.03.2009 16:56

Rocznie spędza w rejsie ponad dwieście dni. Pływa po Bałtyku i na Spitsbergen.

Pływające laboratorium Statek badawczy Polskiej Akademii Nauk odbywa rejsy po Bałtyku i na Spitsbergen fot. HENRYK PRZONDZIONO

„Oceanię” zbudowano specjalnie dla celów naukowych. Naukowcy badają na tym statku między innymi zasolenie, temperaturę wody i wszystko, co żyje w wodzie.

Mapa elektroniczna i autopilot
„Oceania” może żeglować prawie w każdych warunkach. – Statek ma eksperymentalne ożaglowanie – mówi Romuald Obuchowski, specjalista do spraw aparatury badawczej. – Klasyczny żaglowiec potrzebuje kliku ludzi, by postawić żagiel. Na „Oceanii” wystarczy jeden człowiek, który steruje żaglami za pomocą przycisków. Statek pływa z prędkością 15 węzłów, czyli ok. 30 km na godzinę. – Na żaglach pływamy na Spitsbergen – mówi pan Romuald. – Ale na Bałtyku nie ma czasu na romantyzm. Używamy silnika – dodaje. „Oceania” ma tradycyjne mapy, bo muszą być, ale używa się map elektronicznych. – Jeśli statek zboczy z kursu, to elektroniczna mapa od razu włącza alarm – tłumaczy pan Obuchowski. Jest też klasyczne koło „do kierowania”, lecz używa się go tylko w sytuacjach awaryjnych. Statek pływa na tzw. autopilota.

Atlantyk do Bałtyku
Styczniową wyprawą badawczą po Bałtyku kierował Piotr Wieczorek. Naukowcy badali temperaturę i zasolenie wód. Badali m.in. Głębię Gdańską (ok. 112 metrów) i Bornholmską (ok. 90 metrów). – To najgłębsze miejsca Bałtyku w naszym rejonie – mówi pan Wieczorek. – Badając morze, dowiadujemy się między innymi, w jakich warunkach żyją ryby. Co dziesięć lat na przykład w Bałtyku odbywa się wymiana tak zwanych wód przydennych – tłumaczy. – To znaczy, że duża porcja słonych wód atlantyckich wpływa do Bałtyku przez Morze Północne. Dzięki temu słabo zasolony Bałtyk jest odświeżany. Sprzęt badawczy umieszcza się na „Oceanii” tuż przed rejsem. Na statku są specjalne windy głębokowodne.

Można nimi opuścić sondę na głębokość do pięciu kilometrów! Dzięki temu dane są precyzyjne. Rejsy po Bałtyku trwają kilkanaście dni. Na Spitsbergen – dwa miesiące. Morskich przygód oczywiście nie brak. – Raz popatrzyłem nawet w oczy wielorybowi – śmieje się Piotr Wieczorek. – Innym razem podczas badań arktycznych zassaliśmy wężowidło, zwierzątko podobne do ośmiorniczki. Zdarzyło się, że do sondy wciągnął się ślimak i zakłócał wyniki. – A na Bałtyku obserwowaliśmy sześć trąb powietrznych – dodaje naukowiec. – Bywało, że statek przechylił się o 40 stopni, ale „Oceania” jest dzielna i wytrzymała.

Statek badawczy „Oceania”
Rok budowy:  1985 r.
Port macierzysty: Gdańsk
Długość: 48,9 m
Szerokość: 9 m
Zanurzenie: 3,8 m
Wysokość:  32 m
Powierzchnia żagli: 430 m²
Załoga: 13 osób
Pasażerowie: 14 naukowców

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.