Palec drąży skałę

Agata Puścikowska

|

MGN 11/2010

publikacja 15.10.2010 10:47

W każdym z nas drzemie artysta. Można się o tym przekonać w długie listopadowe wieczory. Potrzebna jest... ilasta skała osadowa i trochę cierpliwości.

Palec drąży skałę Paulę Solańską ceramika zafascynowała na studiach. fot. AGATA PUŚCIKOWSKA

Ilasta skała osadowa to nic innego jak zwykła glina. Jeszcze niedawno trudno dostępna, brudząca wszystko wokół, mało popularna na zajęciach z plastyki i nielubiana w naszych domach przez mamy. Dziś można ją kupić niemal w każdym sklepie papierniczym, w sklepach dla plastyków albo specjalistycznych sklepach ceramicznych.

Kupowana w sklepach glina jest jasna, prawie nie brudzi. Doskonale można się nią bawić: w dotyku aksamitna, chłodna, bardzo miękka. Nawet najmniejsze dłonie mogą z niej wyczarować prawdziwe cuda. W długie listopadowe wieczory glina może być sposobem nie tylko na ciekawe spędzenie czasu, ale i na... bożonarodzeniowe prezenty. Kilogram kosztuje ok. 30 zł, a z takiej ilości lepkiej masy powstanie i kubek dla taty, i ozdobna miska dla mamy, korale dla starszej i konik dla młodszej siostry. I wbrew pozorom, nie są do tego konieczne wielkie plastyczne zdolności. Wystarczy chęć zabawy, nieco artystycznego skupienia i oczywiście – wyobraźnia.

NIEPOTRZEBNE KOŁO I PIEC
Paula Solańska mieszka w Zakopanem. Jest artystką plastykiem z wykształcenia i z zamiłowania. Właściwie od dziecka zajmowała się sztuką: lepiła w glinie, malowała. Na studiach zafascynowała ją ceramika, czyli właśnie tworzenie z gliny. Zakochała się w tym miękkim tworzywie, z którego można ulepić prawie wszystko. Gdy po studiach wróciła do Zakopanego, zorganizowała własną pracownię ceramiczną. Tworzy w niej przepięknie kolorowe, baśniowe naczynia, wyjątkową biżuterię, której nie znajdziemy w najdroższym nawet i najmodniejszym sklepie. Do swojej pracowni zaprasza dzieci i dorosłych. Organizuje dla nich warsztaty ceramiczne. Nam zdradza kilka ceramicznych sekretów.

Ceramiczne sekrety Pauli Solańskiej
■ Glinę, z której można ulepić miskę czy kubek, kupimy w większości sklepów plastycznych. Jest też dostępna w sklepach internetowych.
■ Jeśli nie mamy dostępu do profesjonalnego pieca ceramicznego (niektóre sklepy ceramiczne wypalają mniejsze i większe dzieła swoich klientów, więc warto zapytać), wybierzmy glinę samoutwardzalną. Nie próbujmy wypalać naszych dzieł zrobionych z tradycyjnej gliny w piekarniku, bo temperatura w nim jest zbyt niska. Piec do wypalania ceramiki osiąga temperaturę ok. 2000 stopni!
■ Do pracy z gliną, wbrew pozorom, nie jest potrzebne koło garncarskie. Wystarczą własne dłonie. Jeśli chcemy zrobić równą, okrągłą miskę, trzeba plastikowe naczynie wyłożyć np. gazetą. Środek należy wykleić gliną, a następnie wyjąć razem z papierem. Gdy miska wyschnie, można pomalować ją farbą akrylową lub plakatową (ale wtedy nie wolno miski moczyć). Jeśli ktoś ma możliwość – bardzo efektownie wygląda pomalowanie naczyń tzw. szkliwem. Potem konieczne jest wypalenie naczynia w profesjonalnym piecu.
■ Niezwykle oryginalnie wyglądają przedmioty wykonane z cieniuteńkich glinianych niteczek. Glinę można formować ręcznie lub wyciskać ze specjalnej praski, a następnie – nie uszkadzając nitkowej faktury – formować ręcznie.
■ Gliniane korale? Nie ma nic ładniejszego: drobne kuleczki mogą przybierać bardzo różne kształty. Malujemy je według własnego uznania i nawlekamy na mocną nić lub żyłkę. Gliniane koraliki można połączyć np. z kamieniami lub suszonymi owocami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.