Mama patrzy z nieba

Leszek Śliwa

|

MGN 11/2008

publikacja 20.10.2008 11:31

Każdą strzeloną bramkę Jakub Błaszczykowski dedykuje zmarłej mamie. Jako dziecko przeżył straszną tragedię. Taką, po której niejeden człowiek nigdy by się już nie podniósł.

Mama patrzy z nieba Jakub Błaszczykowski w jednej ze swoich akcji podczas meczu z Czechami w Chorzowie fot. SE / EAST NEWS / PAWEŁ DE VILLE

– Cały czas wierzę, że mama jest ze mną. Obserwuje mnie z tamtego świata. I pomaga mi w tym, co się dzieje, w podejmowaniu najważniejszych decyzji – mówił sławny dziś piłkarz w jednym z prasowych wywiadów. Świat Jakuba zawalił się w sierpniu 1996 roku. Na jego oczach ojciec zabił nożem mamę. Kuba w jednej chwili stracił wszystko. Szok, który wtedy przeżył, spowodował, że na pewien czas przestał rosnąć. Gdy miał 15 lat, liczył zaledwie 152 cm wzrostu. Porzucił treningi piłkarskie, choć wcześniej nawet do Pierwszej Komunii włożył korkotrampki do granatowego garniturka.

Futbolowe Truskolasy
Kubą i jego starszym o trzy lata bratem Dawidem zaopiekowała się babcia Felicja. To jej i pozostałym członkom rodziny chłopcy zawdzięczają odzyskanie równowagi psychicznej. Z ojcem, który wyszedł już z więzienia, nie chcą utrzymywać kontaktów. Prawdziwym ojcem stał się dla nich brat mamy, wujek Jurek. To on sprawił, że Kuba nie zmarnował swojego wielkiego piłkarskiego talentu. Wujek Jurek to bowiem znakomity polski piłkarz, wicemistrz olimpijski z Barcelony i były kapitan reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek. Dzięki niemu Jakub wznowił treningi, on też umiejętnie kieruje błyskawicznie rozwijającą się karierą 23-letniego siostrzeńca. Błaszczykowski pochodzi z Truskolasów, wsi liczącej zaledwie dwa tysiące mieszkańców. Tam trudno zrobić wielką piłkarską karierę. Wprawdzie niedaleko jest Częstochowa, ale tamtejsze kluby grają dziś tylko w III i IV lidze. Błaszczykowskiemu drogę do kariery przetarł już jednak Brzęczek, który dzięki swemu talentowi i pracowitości zdołał się wybić. Teraz wszystko wskazuje na to, że Kuba przewyższy osiągnięcia wujka.

Na podbój Europy
Przełomowy dla kariery Błaszczykowskiego okazał się 2005 rok. W marcu dwudziestoletniego wówczas piłkarza czwartoligowego KS Częstochowa za 70 tys. złotych kupiła Wisła Kraków. Kiedy półtora roku później, w lipcu 2007 r., klub z Krakowa sprzedawał utalentowanego skrzydłowego do Borussii Dortmund, zarobił na tym 3,3 mln euro! W pierwszym roku występów w ekstraklasie Kuba zdobył tytuł mistrza kraju. W 2006 roku zadebiutował w reprezentacji Polski seniorów. W Niemczech też radzi sobie znakomicie. Słynny FC Liverpool niedawno oświadczył, że chce go kupić za 8 milionów euro. Borussia żąda jednak więcej…

Gdyby nie kontuzje…
Dla obserwujących karierę Błaszczykowskiego zadziwiające jest to, że gra tak dobrze mimo częstych kontuzji. Lista poważnych urazów jest długa. Był jeszcze juniorem, gdy po raz pierwszy złamał nogę i uszkodził staw skokowy. Przerwa w treningach trwała wtedy pół roku. W sierpniu 2005 roku złamał kości śródstopia w meczu eliminacyjnym do Ligi Mistrzów Wisła – Panathinaikos Ateny. Rok później leczył przepuklinę. W Bundeslidze niemal cały pierwszy sezon 2007– 2008 nękały go kontuzje mięśnia uda. Trzy razy zrywał ten sam mięsień. Nie zdołał się wykurować na Euro 2008, gdzie miał być gwiazdą naszej reprezentacji. W ostatniej chwili został wycofany ze składu. Trudno prorokować jak potoczy się dalej kariera prawoskrzydłowego z Truskolasów. Ma wielki talent, może stać się nawet jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Bardzo wiele zależy od tego, czy kontuzje zaczną go wreszcie omijać. Możemy być natomiast spokojni, że na pewno nie zmarnuje talentu „rozrywkowym” trybem życia. Wszyscy, którzy go znają, podkreślają, jak poważnie myśli o życiu i przyszłości, także sportowej. Może to zasługa podpowiedzi z nieba? Nieprzypadkowo Kuba na maturze z polskiego wybrał temat „Portret matki w literaturze”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.