Koledzy bez koleżanek

Piotr Sacha

|

MGN 06/2009

publikacja 30.04.2009 18:20

Szkoły nazywają się „Żagle” i „Strumienie”. Przedszkola to „Horyzonty”, „Źródło”, „Promienie”, „Fale” i „Strumienie”. A wszystkimi kieruje „Sternik”, choć dzieci wcale nie uczą się tu żeglugi.

Koledzy bez koleżanek Krzysiek z III klasy rozdaje śpiewniki przed Mszą św. w kaplicy fot. HENRYK PRZONDZIONO

W szkołach Stowarzyszenia Sternik dziewczyny i chłopcy uczą się w oddzielnych budynkach. Podobno to dlatego, że szczególnie w pierwszych latach nauki chłopcy rozwijają się inaczej niż dziewczynki, inaczej się uczą, inaczej pracują w grupie, inaczej się porozumiewają. Chłopcy chodzą do „Żagli”, dziewczęta do „Strumieni”.

Wiatr w żagle
Już za progiem „Żagli”, gdzie uczy się 235 chłopców, wita nas Witek z trzeciej klasy. Ma swój stolik na korytarzu. Dzisiaj jest dyżurnym... całej szkoły. – Dbam o porządek w budynku i wypełniam polecenia nauczycieli – opowiada o swoich obowiązkach. – A co z lekcjami? – pytam. – Po południu dowiem się od kolegów, co było i nadrobię. Punktualnie o 15.30 Witek szarpie sznurem szkolnego dzwonka. Koniec lekcji. O tej samej godzinie kończą się zajęcia w obu szkołach i w przedszkolu. – Wielu naszych uczniów pochodzi z rodzin wielodzietnych – tłumaczy pan Robert Mazelanik, dyrektor „Żagli”. – Dzięki temu, że lekcje kończą się dla wszystkich o tej samej porze, ułatwiamy życie rodzicom. Dzień szkolny zaczyna się spotkaniem klasy z wychowawcą. Chłopcy wyznaczają sobie cele na cały dzień, a po lekcjach sprawdzają, czy udało się je osiągnąć. Już po krótkim pobycie w szkole można się przekonać, że słowo „żagle” świetnie pasuje do tego miejsca. Chłopcy nie tylko siedzą sztywno w ławce. Jest wiele zajęć w grupach, kiedy mogą się wyszaleć. Codziennie na przykład przez godzinę biegają, grają w piłkę czy w inne gry zespołowe i strategiczne, a oprócz tego mają jeszcze normalną lekcję wf.

Męskie rozmowy
Chłopcy uwielbiają rywalizować, a nauczyciele to wykorzystują. Odwiedzamy sześciolatków zwanych „klasą startową”. Na tablicy wypisane nazwy dwóch drużyn i punktacja. „Droidy Caxy” to zespół Michała. – Dostaliśmy już kilka punktów za ciszę i za to, że dobrze zachowaliśmy się, gdy panowie weszli do sali – cieszy się chłopiec. – Zwycięzcy dostaną najlepszą ocenę zwaną sześciomasztowcem albo przynajmniej pochwałę – tłumaczy. Niektórzy gimnazjaliści przyszli do „Sternika” już w przedszkolu. I mają szansę skończyć tu również liceum, bo szkoła ma powstać za dwa lata. – „Żagle” to jedyna w Polsce podstawówka tylko dla chłopców – zapewniają nauczyciele. Poza tym uczą w niej sami mężczyźni. Janek z czwartej klasy od dwóch lat jest uczniem „Żagli”. – Tu mam więcej kolegów, z którymi znajduję wspólne tematy do rozmów – uśmiecha się. – W poprzedniej szkole musieliśmy tak dobierać gry i zajęcia, by odpowiadały i chłopcom, i dziewczynkom – opowiada. – Inaczej też rozmawiają z nami nauczyciele. Gdy na przykład nie jesteśmy przygotowani do lekcji, wychowawca może powiedzieć coś takiego: „Gdybyście byli żołnierzami i zaniedbali obowiązki, moglibyście zostać ranni”. Dziewczyny nie zrozumieją takich argumentów... – dodaje Janek. Różnic między szkołami jest wiele. W budynku dla chłopców nawet temperatura jest o kilka stopni niższa niż u ich koleżanek. W takich warunkach chłopcy po prostu lepiej się uczą. Potwierdzają to nawet badania naukowe.

Mozart zamiast Dody
W przerwie między lekcjami z głośników płynie muzyka... Mozarta lub Bacha. Między 12.20 a 13.00 zapada cisza jak makiem zasiał. Cała szkoła na 40 minut zamienia się w wielką czytelnię. Uczniowie czytają swoje książki przyniesione z domu. Staś z klasy trzeciej jest właśnie na 17 stronie „Przygód Tomka na Czarnym Lądzie”. – Nie zawsze wybieram lekturę szkolną – mówi szeptem. – Mam jeszcze kilka tygodni na przeczytanie „Przygód Tomka”. Zdążę, bo tu można się dobrze skupić na książce – dodaje. Każdego dnia o tej samej porze ci, którzy nie czytają, uczestniczą we Mszy św. Zarówno w „Żaglach”, jak i w „Strumieniach” jest kaplica. Oprócz Mszy trzy razy dziennie uczniowie razem się modlą. Na przykład równo o dwunastej wstają z krzeseł i odmawiają Anioł Pański. Placówki „Sternika” nie nazywają się katolickimi, ale od początku wielką wagę przywiązują do chrześcij ańskich zasad i tradycji. Dlatego między innymi podczas zajęć dzieci zwracają szczególną uwagę na cnoty. Co miesiąc ćwiczą inną: hojność, wdzięczność, sprawiedliwość, prawdomówność... Pracują też nad nawykami pobożności.

Szansa na sukces
Jeśli ktoś myśli, że dziewczęta ze „Strumieni” w wolnym czasie tylko pielęgnują kwiaty albo tańczą, jest w wielkim błędzie. Podczas długiej przerwy gimnazjalistki grają przed szkołą w kosza. Inne grają w szachy albo zajmują je prace modelarskie. Plan dnia jest tu jednak inny niż u chłopców. Mniej przerw, więcej nauki w ławce z podręcznikiem. Dziewczęta mają też więcej samodzielnych zajęć, podczas których mogą rozwij ać swoje talenty. – Dziewczyny mają zdolności językowe i zwykle lepiej czytają od chłopców – tłumaczy pani Marta Stokłosa, dyrektor dydaktyczny szkoły. – A nauczyciel często zajmuje się lepszymi. Jeśli na przykład kilku chłopców jest świetnych z matematyki, to dziewczynom trudniej o taki poziom, jaki mogą osiągnąć wtedy, gdyby chłopców nie było w klasie. Szkoły zróżnicowane to szansa dla dziewcząt. Przy wejściu do „Strumieni” stoi model drzewka. To efekt pracy czwartoklasistek Ani i Lusi. Każda miała za zadanie wykonać szkolny projekt. W tym roku tematem było drzewo. Nie wystarczyły tylko umiejętności plastyczne. Należało wykorzystać wiedzę z każdego przedmiotu. – Opisałyśmy na przykład, jak produkuje się papier – opowiadają uczennice. – Wykorzystałyśmy prawdziwą korę i gałęzie i same zrobiłyśmy papier czerpany.

Wychowanie rodziców
Na początku czerwca w „Sterniku” obchodzi się Święto Rodzin. Wtedy mogą też przyjść mieszkańcy Warszawy. Dziewczęta wciąż wspominają występy swoich rodziców, którzy z okazji święta wystawili na scenie serię bajek. Tradycją „Żagli” są jasełka. W tym roku zastąpił je Orszak Trzech Króli. W styczniu ulicami Warszawy przeszedł barwny korowód chłopców, dziewcząt, rodziców i nauczycieli. W „Strumieniach” i w „Żaglach” nie ma zwykłych wywiadówek z rodzicami. Każda z rodzin ma natomiast swojego nauczyciela-opiekuna. Polega to na tym, że mama i tata spotykają się z opiekunem kilka razy w roku i razem omawiają postępy dziecka. Z tym samym opiekunem spotykają się uczniowie. Średnio co dwa tygodnie. – Szkoła jest przedłużeniem rodziny – podkreśla pani Sylwia Watrakiewicz, nauczycielka religii w gimnazjum i mama trójki podopiecznych „Sternika”. – Mama, tata i opiekun współpracują, by skutecznie pomagać dziecku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.